Jak podał rozmówca gazety "Sunday Express" Brytyjczycy którzy przechwycili bombowiec podsłuchiwali rozmowy Rosjan w kokpicie, dowództwo RAF-u nie podaje szczegółów w tej sprawie, wiadomo tylko, że bomba nie była uzbrojona co wymagałoby bezpośredniego rozkazu prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina.
Norwegowie, którzy jako pierwsi wysłali w kierunku bombowców swoje F-16 poinformowały, że bombowce Tu-95 są dodatkowo eskortowane przez myśliwce MiG-31, zawróciły na granicy swojego zasięgu w połowie Norwegii. Bombowce pobrały paliwo z latającego tankowca Ił-78 i poleciały dalej.
Rosyjskie bombowce ominęły Wielką Brytanię od północy, następnie Irlandię od zachodu i ruszyły na południe nad Atlantyk. Przez cały ten czas towarzyszyły im RAF który wysłał myśliwce Tajfun oraz francuskie Mirage w momencie kiedy Rosjanie zbliżyli się do grany francuskiej nad kanałem La Manche.
Po przeleceniu nad kanałem La Manche rosyjskie bombowce zawróciły i wróciły do swojej bazy. Norwegowie zaobserwowali, że w pobliżu ich granic Tu-95 ponownie pobrały paliwo z latającego tankowce Ił-78. Według informacji rosyjskiego ministerstwa obrony cały lot trwał 19 godzin i został przeprowadzony wzorowo.
Rosyjski ambasador w Wielkiej Brytanii który został wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych stwierdził:
– Lot (…) został przeprowadzony w ścisłej zgodności z międzynarodowymi normami prawnymi (…), bez naruszania przestrzeni powietrznej państw trzecich, dlatego też nie może być uznawany za zagrażający, destabilizujący czy zakłócający.