Szwecja stawia na atom, ale droga jest długa. Czy UE, koszty i polityka zablokują nowe elektrownie?

Rząd Szwecji chce szybko budować nowe elektrownie jądrowe. Plany napotykają jednak przeszkody: zgoda UE, gigantyczne koszty i spór polityczny.

Szwedzki rząd chce przyspieszyć budowę nowych elektrowni jądrowych, ale wiele wskazuje na to, że na realne działania trzeba będzie poczekać lata.

Przedstawiono plany i projekty ustaw, jednak droga od decyzji politycznej do wbicia pierwszej łopaty jest wyboista – pełna przeszkód biurokratycznych i finansowych. Chociaż rząd mówi o zabezpieczeniu przyszłości energetycznej kraju, kilka czynników sugeruje, że tempo prac może być znacznie wolniejsze niż zakładano.

- Reklama -

Rządowe gwarancje kredytowe mają pomóc

Rząd, we współpracy ze Szwedzkimi Demokratami, przedstawił projekt ustawy mający ułatwić rozwój nowej energetyki jądrowej. Kluczowym elementem jest system gwarancji kredytowych: państwo zaoferuje pożyczki podmiotom chcącym budować nowe reaktory. Wsparcie ma objąć budowę mocy odpowiadającej czterem dużym reaktorom i obniżyć koszty finansowania dzięki zaangażowaniu państwa.

Jak informuje minister ds. rynków finansowych Niklas Wykman, program przewiduje również model podziału ryzyka i potencjalnych zysków między państwem a inwestorami.

Minister energii i przedsiębiorczości Ebba Busch podkreśliła rolę atomu w przyszłym systemie energetycznym: „Aby zabezpieczyć przyszłość, Szwecja potrzebuje stabilnej energii bazowej. Tu właśnie energetyka jądrowa, jako bezemisyjne i sterowalne źródło, odgrywa kluczową rolę” – cytuje minister dla SVT.

- Reklama -

Jednak mimo ambitnych planów rządu, nie ma pewności, czy budowa ruszy w najbliższym czasie.

Unijna biurokracja potencjalnym hamulcem

Według portalu Aktuell Hållbarhet, największym opóźnieniem mogą okazać się unijne przepisy dotyczące pomocy państwa. Każdą taką pomoc musi zatwierdzić Komisja Europejska, a procedura ta bywa długotrwała.

- Reklama -

„Nie możemy przewidzieć ani wyniku, ani czasu trwania tego procesu” – przyznaje Luuk de Klein, rzecznik prasowy Komisji Europejskiej.

Doświadczenia z przeszłości (np. przypadek Czech, gdzie proces trwał ponad 2 lata) pokazują, że może to potrwać długo. Biorąc pod uwagę, że do kolejnych wyborów parlamentarnych w Szwecji pozostało tylko półtora roku, istnieje ryzyko, że decyzje w tej sprawie przypadną już następnemu rządowi.

Długa droga do realizacji i polityczny spór

Firmy będą mogły składać wnioski o rządowe wsparcie na inwestycje jądrowe już od sierpnia tego roku. Jednak zanim cokolwiek stanie się faktem, konieczne jest przejście kilku etapów: złożenie wniosku, negocjacje, ocena przez UE i dopiero potem formalna decyzja. Rząd liczy na sprawne przygotowanie procesu po swojej stronie, ale na długość oceny unijnej Szwecja ma ograniczony wpływ.

„Kancelaria rządu rozpoczęła już dialog z Komisją, aby stworzyć warunki dla jak najszybszej oceny pomocy państwa dla przyszłych projektów” – informuje Victoria Ericsson, rzeczniczka prasowa ministra Wykmana.

Propozycja rządu spotkała się jednak z ostrą krytyką opozycji. Partia Centrum mówi o „rosnącym rachunku”, Zieloni oskarżają rząd o wprowadzanie w błąd co do kosztów, a Partia Lewicy uważa, że rząd próbuje „sprzedać kota w worku”.

Gigantyczne koszty pod znakiem zapytania

Oprócz przeszkód biurokratycznych i politycznych, coraz głośniej mówi się o ogromnych kosztach nowej energetyki jądrowej. Szereg raportów wskazuje, że inwestycje w atom mogą być znacznie droższe niż inne dostępne technologie.

Naukowcy z Instytutu Technologii w Blekinge szacują, że plan jądrowy może kosztować nawet o 1 070 miliardów koron szwedzkich więcej niż porównywalne inwestycje w odnawialne źródła energii (OZE) – łącznie 5 000 miliardów SEK do roku 2100.

Krytyczne głosy płyną również z samej branży energetycznej. „Obecnie nowa energetyka jądrowa jest potwornie droga, nie tylko pod względem kosztów samej produkcji energii, ale także konieczności dostosowania sieci przesyłowej do nowej rzeczywistości” – mówi Per Langer, prezes firmy Polar Energy.

„Przy obecnym modelu budowy, atom nie jest konkurencyjny cenowo” – dodaje. Podkreśla, że ostatecznie koszt poniosą odbiorcy indywidualni: „To gospodarstwa domowe będą musiały zapłacić rachunek”.

Langer wzywa rząd do większej otwartości na inne rozwiązania, wskazując na alternatywy takie jak energia wiatrowa, magazyny energii w bateriach czy produkcja wodoru. „Rząd powinien ponownie przemyśleć szwedzki system energetyczny i wrócić do deski kreślarskiej” – konkluduje prezes Polar Energy.

Udostępnij