Dziewięcioletni chłopiec przeżył zanurzenie w lodowatej wodzie po tym, jak samochód spadł z nadbrzeża w jednym ze szwedzkich portów promowych. W wypadku zginęła jedna osoba.
W czwartek o godzinie 10 rano w porcie promowym Bokenäs w zachodniej Szwecji samochód przejechał przez barierki i spadł z nadbrzeża.
Chłopcu udało się wydostać z samochodu i dopłynąć do brzegu. Zaalarmował on przechodnia, który dostrzegł w wodzie kierowcę i próbował go uratować.
„Mężczyzna ten wskoczył do wody i wyciągnął kierowcę na brzeg. To był heroiczne działanie,” powiedział Joakim Hansson ze szwedzkiej policji.
Na brzegu świadkowie natychmiast zajęli się pomocą wyciągniętemu mężczyźnie, który następnie został zabrany do szpitala przez helikopter. Niestety mężczyzna zmarł później zmarł. Szczegóły tego wypadku pozostają wciąż niejasne.
„Nurkowie sprawdzili już wrak samochody. Zostanie on rano wydobyty na brzeg. Przeprowadzone zostaną jego szczegółowe badania, które być może przyczynią się do wyjaśnienia sprawy,” wyjaśnił Hansson.
Po rozgrzaniu i przebraniu w karetce chłopiec nie wymagał hospitalizacji i został odebrany z portu przez matkę.