Dochodzenie w sprawie osunięcia się ziemi w Stenungsund wróciło na policyjny stół. Jednak zbadanie, czy popełniono przestępstwo, zajmie trochę czasu.
W związku z podejrzeniem poważnego zniszczenia publicznego oraz przestępstwa przeciwko środowisku, ostatnie, rozległe osuwisko z ubiegłego weekendu jest obecnie badane pod kątem różnych możliwych przestępstw. Prokurator Magnus Clase z Krajowej Jednostki ds. Środowiska i Środowiska Pracy odesłał sprawę do dalszego dochodzenia przez policję. Stefan Larsson dowódca dochodzenia wstępnego w policyjnej jednostce ds. ochrony środowiska, który teraz nadzoruje sprawę, podkreśla znaczenie dokładnego zbadania wszystkich aspektów zdarzenia, aby ustalić odpowiedzialność.
Larsson zauważa, że obecna klasyfikacja zdarzenia jako ogólnego zaniedbania wskazuje na możliwość, że incydent mógł wyniknąć z zaniedbania, a nie były to działania umyślne. Podkreśla jednak, że dokładne śledztwo jest kluczowe do pełnego zrozumienia sytuacji i podjęcia odpowiednich środków prawnych w odpowiedzi na to tragiczne zdarzenie. Policja kontynuuje pracę, aby ustalić wszystkie okoliczności związane z tym zdarzeniem i zapewnić, że wszyscy odpowiedzialni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.
„Jest to skomplikowany przypadek, który wymaga dogłębnego zbadania i nie pozostawimy kamienia na kamieniu w naszych dążeniach do ustalenia prawdy” – mówi Larsson.
Nikt dotychczas nie został poinformowany o podejrzeniu popełnienia przestępstwa związanego z niedawnym osunięciem się ziemi, a jednostka środowiskowa policji nie przeprowadziła dotychczas żadnych przesłuchań. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Stefana Larssona, śledztwo to jest skomplikowane i zajmie co najmniej kilka miesięcy. „Jest wiele do wzięcia pod uwagę” – przyznaje Larsson.
W międzyczasie, Szwedzka Administracja Transportu nadal pracuje nad usunięciem skutków osunięcia się ziemi. Dopiero w środę zespół techniczny otrzymał zgodę na wejście na teren zdarzenia. Tworzona jest również grupa projektowa, która będzie zajmować się współpracą i określaniem potrzebnych zasobów do odbudowy dotkniętego wypadkiem odcinka E6. Równocześnie powoływana jest specjalna grupa robocza z doświadczeniem w budowie dróg.
Minister infrastruktury, Andreas Carlson, zapewnił wcześniej, że wszelkie koszty zostaną pokryte przez Szwedzką Administrację Transportu. Choć rzecznik prasowy Bengt Olsson nie mógł podać dokładnej kwoty, potwierdził w wywiadzie dla agencji informacyjnej TT, że koszty mieszczą się w przewidzianym budżecie. „Jeśli sprawa wymknie się spod kontroli, będziemy dyskutować z rządem” – dodał Olsson.
Uszkodzenie autostrady E6 w miejscowości Småröd w gminie Munkedal w 2006 roku przyniosło ostateczny rachunek na poziomie ponad pół miliarda koron szwedzkich. Jednakże, w obliczu obecnych zniszczeń, nie ma spekulacji, czy koszty naprawy będą wyższe czy niższe. „Porównanie jest niezwykle trudne. To było za czasów starego Zarządu Dróg, zanim jeszcze powstał Szwedzki Zarząd Transportu. Nie mam pojęcia, jakie warunki wtedy panowały” – komentuje sytuację rzecznik prasowy, Bengt Olsson.
Na chwilę obecną nie ma również prognozy dotyczącej daty pełnego przywrócenia autostrady E6. Mimo zrozumienia dla pragnienia szybkiego zakończenia prac przez osoby dotknięte tą sytuacją, Olsson podkreśla, że prace naprawcze zajmą kilka miesięcy. „Będziemy ciężko pracować, aby to osiągnąć” – zapewnia Olsson, podkreślając zaangażowanie wszystkich zaangażowanych stron w jak najszybsze przywrócenie pełnej funkcjonalności autostrady E6.