Kiedy policzono ostatnie głosy w duńskich wyborach parlamentarnych, wszystko się zmieniło. Czerwony Blok zdobył większość w parlamencie, ale socjaldemokraci są nadal otwarci na ponadpartyjny rząd.
Były duński premier Lars Løkke Rasmussen i jego nowa partia Moderaterna przez długi czas wyglądali na zwycięzców duńskich wyborów parlamentarnych, ale kiedy późno w noc wyborczą policzono ostatnie głosy, wszystko się zmieniło.
Socjaldemokraci dokonali najlepszego wyboru od 2001 roku, uzyskując 27,5 proc. oddanych głosów. Partia zyskała dodatkowe dwa mandaty i obecnie ma 50 miejsc w parlamencie.
Nie wiadomo jednak, co to oznacza dla tworzenia się rządu. Socjaldemokraci i premier Mette Frederiksen mówili podczas kampanii wyborczej, że szukają rządu ponad podziałami.
Trzymają się tego nawet po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów. “Szukamy szerokiego rządu przez środek. Wyciągamy rękę i mamy nadzieję, że niebiescy są gotowi ją przyjąć.” – powiedział minister finansów Nicolai Wammen.
Partie obywatelskie takie jak Venstre i konserwatywna Folkeparti odrzuciły wcześniej pomysł utworzenia rządu z socjaldemokratami.
“Wierzę, że czyny mówią głośniej niż słowa. A działania, które widzieliśmy w ciągu ostatnich trzech lat, nie wskazują na chęć wchłonięcia polityki Venster.” – powiedział Jakob Ellemann-Jensen, lider partii Venster, przed wygłoszeniem przemówienia w lokalu wyborczym.
Wyspy Owcze przeprowadziły swoje wybory już w poniedziałek i dwóch wybranych kandydatów wskazało na blok. Na Grenlandii dwa mandaty w ostatnich sześciu wyborach przypadły czerwonemu blokowi, ale wynik z grenlandzkich wyborów spodziewany jest dopiero około godziny 17. Tamtejsze lokale wyborcze zostały zamknięte dopiero o północy czasu szwedzkiego.
