Rosyjska propaganda wobec Finlandii weszła w nową fazę. Kreml coraz częściej sięga po znany z przekazu o Ukrainie schemat: przeciwnik ma być „nazistą” lub „faszystą”, a rosyjna polityka – rzekomo obroną przed odradzającym się złem. W ostatnich wypowiedziach szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow mówi o „nazistowskiej przeszłości fińskiego państwa” i podważa dekady fińskiej neutralności.Te słowa wpisują się w szerszą rosyjską kampanię informacyjną wymierzoną w kraje nordyckie po agresji na Ukrainę w 2022 roku.
Stary propagandowy schemat: od Ukrainy do Finlandii
Oskarżanie przeciwników o nazizm jest jednym z głównych narzędzi współczesnej propagandy Kremla. W przekazie rosyjskich władz Ukraina od lat przedstawiana jest jako „państwo nazistowskie”, a tamtejsze władze i wojsko – jako rzekomo zinfiltrowane przez neonazistów. W ten sposób Moskwa próbuje uzasadniać swoją wojnę jako „denazyfikację” sąsiada, choć jest to określenie pozbawione oparcia w faktach i szeroko krytykowane przez niezależnych ekspertów.
Ten sam schemat zaczyna być stosowany wobec Finlandii. W komunikatach rosyjskich polityków i prorządowych mediów pojawiają się określenia o „faszystowskiej” Finlandii, a krajowi zarzuca się nienawiść do Rosji. Według analiz ukraińskiego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji, celem takich przekazów jest budowanie „informacyjnej podstawy” pod ewentualne przyszłe prowokacje lub groźby wobec państw NATO. Rosyjska propaganda wobec Finlandii nie jest więc zbiorem pojedynczych wypowiedzi, lecz częścią dobrze znanego wzorca.
Ławrow o „nazistowskiej przeszłości” Finlandii
W ostatnich tygodniach rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow kilkukrotnie odnosił się do Finlandii w bardzo ostrych słowach. Według przytaczanych w mediach wypowiedzi miał stwierdzić, że „długie dziesięciolecia neutralności Finlandii nie uciszyły nurtów, które mają swoje źródło w nazistowskiej przeszłości fińskiego państwa”.
Jak informuje fińska telewizja publiczna Yle, Ławrow w jednym z wywiadów określił Finlandię jako „jednego z najwierniejszych sojuszników Hitlera”, oskarżając kraj o udział w blokadzie Leningradu i inne „nieludzkie działania” podczas II wojny światowej. W tym samym kontekście rosyjski minister sugerował, że współczesne władze w Helsinkach „nie wyciągnęły lekcji z historii”.
W mojej ocenie taki sposób opisywania historii ignoruje zarówno ówczesne realia, jak i fakt, że Finlandia zachowała własny ustrój demokratyczny, a po wojnie budowała relacje z sąsiadami w oparciu o prawo międzynarodowe. Wypowiedzi Ławrowa służą dziś przede wszystkim celom propagandowym, a nie rzetelnej analizie historii.
Historyczne fakty: demokracja i wojna kontynuacyjna
Twierdzenie, że Finlandia ma „nazistowską przeszłość” w znaczeniu państwa faszystowskiego, nie znajduje potwierdzenia w faktach historycznych. Finlandia od początku XX wieku rozwijała się jako państwo parlamentarne, z szerokim prawem wyborczym i systemem wielopartyjnym. Jak przypomina oficjalny portal Finlandii, już w 1906 roku wprowadzono demokratyczny parlament, a dzisiejsza Finlandia jest stabilną demokracją parlamentarną opartą na rywalizacji partii politycznych.
W latach 1941–1944 Finlandia współpracowała militarnie z III Rzeszą w tzw. wojnie kontynuacyjnej. Celem fińskich władz było odzyskanie terytoriów utraconych po radzieckiej agresji w czasie wojny zimowej 1939–1940. Historycy podkreślają, że ten sojusz miał charakter przede wszystkim wojskowy, a Finlandia zachowała własne instytucje, pluralizm polityczny i nie przekształciła się w państwo nazistowskie.
W ocenie wielu komentatorów rosyjskie próby zrównania Finlandii z faszystowskimi reżimami służą raczej aktualnym celom politycznym niż opisowi realiów II wojny światowej. W tym świetle rosyjska propaganda wobec Finlandii opiera się na selektywnym doborze faktów i pomijaniu szerszego kontekstu historycznego.
NATO, wojna w Ukrainie i groźby rosyjskich polityków
Wejście Finlandii do NATO po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku stało się punktem zwrotnym w relacjach Helsinek z Moskwą. Jak przypomina Reuters, rosyjskie władze oceniają, że Finlandia „praktycznie do zera” ograniczyła kontakty z Rosją po przystąpieniu do Sojuszu, a granica lądowa została zamknięta z powodu napięć wokół wykorzystania migracji jako narzędzia nacisku.
W tym samym czasie narasta język gróźb wobec Finlandii. Według analizy portalu RussianFake, szef komisji obrony rosyjskiej Dumy Andriej Kartapołow miał nazwać Finlandię „ogniskiem faszyzmu większym niż Ukraina” i ostrzec, że „wszystkie scenariusze są możliwe”, włącznie z konfliktem zbrojnym. Te wypowiedzi, szeroko rozpowszechniane przez rosyjskie media państwowe, są częścią skoordynowanej kampanii informacyjnej, którą ukraińskie Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji określa jako próbę zastraszania Finlandii i osłabiania jej wsparcia dla Ukrainy.
Według specjalistów od dezinformacji, takich jak analitycy serwisu StopFake, oskarżenia o faszyzm i nazizm wobec państw zachodnich pojawiają się w rosyjskiej propagandzie od lat. Obecne ataki słowne na Finlandię wpisują się w ten sam repertuar, tyle że dziś dotyczą państwa nordyckiego, które zdecydowało się na pełną integrację z NATO.
Finlandia w ogniu wojny informacyjnej
Dla Finlandii, kraju o długiej tradycji demokracji i silnych instytucjach, rosyjska propaganda wobec Finlandii jest przede wszystkim wyzwaniem w sferze bezpieczeństwa informacyjnego. W fińskiej debacie publicznej od lat analizuje się aktywność prorosyjskich trolli i portali szerzących dezinformację, które próbują podsycać napięcia społeczne i podważać zaufanie do instytucji państwa.
Obecne oskarżenia o „nazistowską przeszłość” Finlandii mają jeden podstawowy cel: przykryć odpowiedzialność Rosji za agresywną politykę wobec sąsiadów i przerzucić uwagę opinii publicznej na rzekome winy innych. W dłuższej perspektywie to nie język propagandy, lecz konsekwentne trzymanie się faktów historycznych i zasad prawa międzynarodowego będzie decydować o wiarygodności krajów w regionie nordyckim.
