Starsza prokurator Carolina Frohm poinformowała, że w sprawie wypadku autobusu w Sztokholmie nie ma podejrzeń, iż kierowca działał umyślnie. Zarzuty wobec niego nadal dotyczą spowodowania śmierci innej osoby oraz spowodowania obrażeń ciała, ale śledczy koncentrują się na wyjaśnieniu okoliczności zdarzenia, a nie na motywie intencjonalnym.
Brak podejrzeń o zamiar, zarzuty pozostają
Zgodnie z najnowszym komunikatem Prokuratury, kwalifikacja prawna zdarzenia pozostaje bez zmian. Kierowcy zarzuca się spowodowanie śmierci innej osoby oraz spowodowanie obrażeń ciała, ale – jak podkreśla Carolina Frohm – nie ma obecnie podstaw, by uważać, że wjechał w przystanek z zamiarem wyrządzenia krzywdy.
Prokurator, która kieruje postępowaniem, zaznacza, że śledztwo ma wyjaśnić przebieg zdarzeń i ewentualne błędy, natomiast wątki dotyczące zamiaru zostały na tym etapie wykluczone. Informację tę potwierdzają zarówno oficjalne komunikaty prokuratury, jak i relacje szwedzkich mediów.
Badania techniczne autobusu i dalsze czynności
W ciągu ostatniego tygodnia policja przeprowadziła szczegółowe badania techniczne autobusu biorącego udział w wypadku. Analiza pojazdu ma pomóc odpowiedzieć na pytania dotyczące ewentualnej awarii, działania systemów bezpieczeństwa oraz zachowania pojazdu tuż przed uderzeniem w przystanek.
Jak wynika z komunikatu, dochodzenie znajduje się nadal w intensywnej fazie. Oprócz badań technicznych prowadzone są kolejne przesłuchania świadków oraz analiza materiałów wideo, które mogą rzucić więcej światła na przebieg tragedii na Valhallavägen. Celem – jak podkreśla prokuratura – jest możliwie dokładne odtworzenie tego, co wydarzyło się w dniu wypadku.
Tragiczny wypadek na Valhallavägen wciąż badany
Do wypadku doszło w piątek po południu, gdy autobus SL uderzył w przystanek autobusowy na Valhallavägen, w rejonie Królewskiego Instytutu Technicznego (KTH) na Östermalmie. W wyniku zdarzenia trzy osoby zginęły, a kolejne trzy zostały ranne.
Wcześniej informowano, że kierowca został zatrzymany, a następnie zwolniony z aresztu, jednak nadal pozostaje podejrzanym w sprawie. Władze podkreślają, że pełne wyjaśnienie przyczyn wypadku – niezależnie od braku podejrzeń o zamiar – wymaga czasu, kolejnych ekspertyz i analizy zebranych dowodów.
