Ławnik w Szwecji został zawieszony po tym, jak publicznie komentował naradę sądu w głośnej sprawie karnej. Jak podał Aftonbladet, chodzi o proces 38-letniego pracownika opieki domowej (hemtjänst), skazanego za zgwałcenie 100-letniej kobiety.
Sprawa odbiła się szerokim echem także dlatego, że mimo wyroku sąd nie zdecydował o deportacji skazanego. Według Sveriges Radio wywołało to reakcje polityków, w tym premiera Ulfa Kristerssona.
Dlaczego ławnik został zawieszony
Z ustaleń Aftonbladet wynika, że ławnik po ogłoszeniu wyroku wypowiadał się o tym, jak sąd rozumował w tej sprawie. Miał też mówić, że chciał deportacji i że podczas narady początkowo “skłaniano się” ku takiemu rozwiązaniu. Według dziennika ławnik krytykował również ocenę, jaką sąd rejonowy przyjął w uzasadnieniu.
Kluczowy problem dotyczy tajemnicy narady i obowiązku milczenia (tystnadsplikt). Jak podaje Aftonbladet, przewodniczący sądu potwierdził, że ławnik został zgłoszony na policję w związku z podejrzeniem naruszenia tajemnicy.
Co wiadomo o sprawie, w której zapadł wyrok
W tej samej publikacji Aftonbladet opisuje, że 38-latek został skazany na cztery lata więzienia oraz ma zapłacić 220 000 koron odszkodowania poszkodowanej. Jednocześnie sąd uznał, że nie ma “wystarczających powodów”, by orzec deportację.
Prokuratura zapowiedziała apelację. Jak informuje Aftonbladet, odwołanie ma dotyczyć m.in. kwalifikacji prawnej, winy i pozostałych części wyroku. W osobnym materiale Sveriges Radio podaje, że prokurator chce też, by sąd wyższej instancji rozważył deportację do Iraku.
Spór o deportację i granice publicznych komentarzy
W praktyce zawieszenie ławnika pokazuje, jak restrykcyjnie traktowana jest poufność narad. Jak wynika z relacji Sveriges Radio, podstawą zawiadomienia było właśnie ujawnianie, co działo się podczas obrad i jakie stanowiska padały.
W tej sprawie zderzają się dwie emocje społeczne. Pierwsza to oburzenie na sam czyn i decyzję o braku deportacji. Druga to zasada, że sąd musi działać bez presji i bez “relacji zza kulis”.
