Choć liczba porodów w Sztokholmie spada, to nie zmniejsza się liczba tzw. skierowań czyli sytuacji, w których kobiety są zmuszane do rodzenia w innej klinice niż ta, którą same wybrały – informuje TT.
Jak dotąd w tym roku ponad 700 kobiet nie otrzymało nawet skierowania, co w praktyce oznacza, że musiały rodzić w klinikach, które tak naprawdę nie mają środków na ich przyjęcie.
Koordynatorka ds. porodu Nicole Silverstolpe powiedziała, że celem jest, aby każdy mógł urodzić tam, gdzie chce i że “zdecydowana większość” to zrobi.
Talla Alkurdi, nowo mianowana radna ds. zdrowia w regionie Sztokholmu, mówi, że nowy rząd podejmie kroki w celu rozwiązania problemu braku miejsc, ale nie może obiecać, że za rok liczba skierowań będzie mniejsza. “To jest zdecydowanie cel, do którego dążymy. Dla nas jest to pilne. Ale nie mogę podać daty tu i teraz” – powiedziała dla TT.