Szwedzki polityk Urban Persson znalazł się pod ostrzałem krytyki, gdy wyjawił, że celowo próbował zarazić się koronawirusem. Mężczyzna przyjechał do Sztokholmu – miasta stanowiącego epicentrum głośnej epidemii – tylko po to, by złapać COVID-19. Aby osiągnąć swój cel, polizał fragment ruchomych schodów.
Persson był niegdyś członkiem Szwedzkich Demokratów, ale opuścił prawicowe ugrupowanie, by działać bezpartyjnie. Tak powstała „Storforsdemokraterna” – nieznana szerzej organizacja, która nie odnosi większych sukcesów na scenie politycznej.
Persson ujawnił, że około cztery tygodnie temu wybrał się do Sztokholmu, gdzie miał poznać osobę chorującą z powodu koronawirusa. Towarzyszył mu lekarz, którego tożsamość pozostaje nieustalona. Kiedy spotkanie nie doszło do skutku, polityk ze Storfors wziął sprawę w swoje ręce.
„Mam 63 lata, cierpię na cukrzycę i nadciśnienie tętnicze. To nie stanowi problemu. Problem jest taki, że nie mogliśmy spotkać się z osobą, która nosi w sobie koronawirusa. Mój plan nie wypalił. Próbowałem lizać fragmenty schodów ruchomych na przystanku metra, ale to też nie poskutkowało”, powiedział Persson. Jego słowa przytacza „Aftonbladet”. Nie wiadomo, jaki „plan” dokładnie przyświecał mężczyźnie.
Po swojej podróży Persson miał wziąć udział w spotkaniu budżetowym z członkami rady miejskiej Storfors. Zebranie nie odbyło się, bo inni stowarzyszeni obawiali się kontaktu z osobą potencjalnie zainfekowaną COVID-19.
Radny miejski Hans Jildesten tak uzasadnił decyzję o wydaleniu Perssona z komitetu: „Moja żona poddała się niedawno terapii komórkowej, a ja sam jestem cukrzykiem. Oboje znajdujemy się w grupie zwiększonego ryzyka zarażenia koronawirusem. Kiedy pojawia się ktoś, kto rozpowiada, że mógł zostać zainfekowany COVID-19, nie mogę przebywać z nim w jednym pomieszczeniu.”
Persson poczuł, że jest dyskryminowany i złożył skargę do biura rzecznika parlamentarnego. W rozmowie z dziennikiem „Aftonbladet” powiedział, że powinien zostać wpuszczony na spotkanie. „Ludzie zachowują się dziś histerycznie”, dodał.
W Szwecji inaczej niż w wielu innych krajach Europy, obostrzenia związane z epidemią COVID-19 są dość lekkie. Björn Olsen, profesor ds. chorób zakaźnych na Uniwersytecie w Uppsali, zapowiedział na początku kwietnia, że sytuacja, choć wówczas jeszcze opanowana, wymknie się spod kontroli i finalnie może doprowadzić do tragedii.