Ponad 20,000 osób zebrała się w Sztokholmie na ‘Lovefest’, czuwaniu przeciwko terroryzmowi, dwa dni po ataku przy użyciu ciężarówki, w którym zginęły 4 osoby.
Przy wiosennej pięknej pogodzie tłum zebrał się na placu Sergela, tuż obok miejsca, gdzie w piątek ukradziona wcześniej ciężarówka wjechała w ludzi robiących zakupy w centrum handlowym Åhlens.
Schody placu zostały pokryte dywanem kwiatów, świeczek i maskotek pozostawionych przez Szwedów w żałobie.
„Myślę, że to bardzo ważne, abyśmy pozostali zjednoczeni przeciwko wszystkim, którzy chcą zmienić nasze, oparte na demokracji, społeczeństwo,” powiedziała Mariannne, która przyszła na uroczystości ze swoją starszą matka i podała nam tylko swoje imię.
„My mówimy, a nie walczymy,” powiedziała.
Kilka godzin po ataku został zatrzymany podejrzany o jego dokonanie 39-letni mężczyzna z Uzbekistanu. Już wcześniej wykazywał on zainteresowanie grupami ekstremistycznymi i po decyzji odmownej w sprawie przyznania mu stałego pozwolenia na pobyt, miał nakaz opuszczenia kraju.
Według władz miasta w niedzielę zebrało się ponad 20,000 osób, przemawiali do nich politycy oraz artyści.
„Sztokholm jest naszym miastem, miastem z którego jesteśmy dumni, gdzie lubimy przebywać. Nie może tutaj zapanować strach, terror nie może zatriumfować,” powiedziała burmistrz Sztokholmu Karin Wanngard.
„Zamiast tego powinniśmy myśleć o naszej otwartości i życzliwości jaka charakteryzuje nasze miasto. To jest to na czym chcemy budować,” powiedziała, chwaląc miasto za „otwartość i tolerancję.”
„Jeśli będziemy to robić, terroryzm przegra.”
Minutą ciszy, wspólnym trzymaniem się za ręce oraz opuszczeniem flag do połowy masztów uhonorowano ofiary zamachu.
„Nie pozwolimy na to, żeby strach wpłynął na nasz plan bycia najlepszym krajem na świecie,” powiedział organizator wydarzenia, Damon Rasti.
„Kiedy nadchodzi trudny czas, wszyscy trzymamy się za ręce i nie pozwolimy nikomu i niczemu zmienić nas na gorsze.”
Kobieta podarowała z uśmiechem róże dwójce policjantów pilnujących tłumu i powiedziała, że im dziękuje.
