Szwecja ze swoim bardzo wyrozumiałym system karnym oraz słabą kontrolą granic stała się magnesem dla międzynarodowej zorganizowanej przestępczości szeroko napływającej do tego nordyckiego kraju.
W ostatnich latach Szwecję nawiedziła plaga kradzieży dokonywanych przez zorganizowane grupy, które wywoziły i sprzedawały swoje łupy w innych krajach. Według policji sytuacja będzie się jeszcze pogarszać.
Według policyjnego raportu dotyczącego międzynarodowych zorganizowanych grup przestępczych coraz więcej takich organizacji będzie pojawiać się w Szwecji. Obecnie ‘rynek’ zagranicznej przestępczości jest tam głównie zdominowany przez obywateli Litwy, Polski i Rumunii. Są tam obecne także grupy z innych państw bałtyckich, Bułgarii, Gruzji i państw kaukaskich.
„Jest wiele grup kradnących i przemycających łupy za granicę. To bardzo różnorodne grupy złożone z obywateli wielu państw. Osobiście zetknąłem się z grupa z Kaukazu, która kradła ogromne ilości dóbr w Szwecji,” powiedział Bo Löf z NOA (specjalna jednostka policji).
W 2015 roku policja zarejestrowała 22,800 włamań w 10 milionowej Szwecji. Według szacunków policji za jedną trzecią z nich odpowiadają międzynarodowe szajki. W przypadku kradzieży motorówek, części samochodowych, maszyn rolniczych znaczna ich większość jest łączona z przestępczością międzynarodową.
Według raportu w ostatnich latach międzynarodowe sieci przestępców wzrastały w bardzo gwałtowny sposób i wytworzyły system pośredników, magazynów oraz kanałów przerzutowych. W tym schemacie podziału pracy czasami również wykorzystywane są legalne szwedzkie lub europejskie firmy.
Inna cechą tego typu międzynarodowej przestępczości jest jej zwiększenie powiązań z obywatelami szwedzkimi. Jest to interpretowane jako oznaka wzrastania i rośnięcia w siłę takich gangów.
„Zajmowałem się tym przez lata i jestem coraz bardziej zdesperowany. Bardzo trudno temu przeciwdziałać. Oczywiście wiele osób w końcu ląduje w więzieniu, ale wciąż pojawiają się oni u nas jakby to był ‘szwedzki stół’ – bierzesz co chcesz i odchodzisz,” powiedział Bo Löf.
Löf nie dziwi się temu, że międzynarodowa przestępczość tak często zajmuje się działalnością w Szwecji.
„W ich środowisku krąży opinia, że Szwecja jest krajem, gdzie kradzież jest bardzo łatwa. Kary są niskie, a z powodu otwartych granic bardzo łatwo dostać się do Szwecji i do UE,” mówi Löf, według, którego niskie kary oraz koncentrowanie się policji na cięższych przestępstwach także ma wpływ na tą sytuację.
Najgłośniejszym ostatnio przykładem międzynarodowej kooperacji działań przestępczych było włamanie do ciężarówek Postnord, szwedzkiego operatora pocztowego. Skradzione tablety, komputery i telefony warte ponad milion złotych zostały wysłane w celu sprzedaży do Rumunii.
„Widzieliśmy to już wcześniej. Czasami zdarza nam się namierzyć skradzione towary, gdzieś poza granicami Szwecji,” powiedział Alexis Larsson zarządzający ochroną Postnord.