W 2018 roku wydano 132 696 pozwoleń na stały pobyt w Szwecji – takie dane wynikają z raportu Szwedzkiej Agencji Migracyjnej. Legalizacja pobytu objęła dziesiątki tysięcy azylantów oraz ich najbliższych.
Najwięcej zgód wydano ze względu na więzy krwi i rodzinne konotacje. 16 641 przypadków dotyczyło osób, które chciały zamieszkać ze swoimi bliskimi (zgodnie z tzw. programem łączenia rodzin). 18 792 przypadki objęto podobną definicją – a więc uznano je za rodzinne pojednanie – ale nadano im klauzulę: “inne”.
Oficjalne dokumenty imigracyjne otrzymało 9339 dzieci, których rodzice urodzili się poza granicami UE. Agencja zajęła się też 72 sprawami adopcyjnymi.
Od 2015 roku Szwecja boryka się z poważnym kryzysem migracyjnym, a liczba azylantów, oczekujących na przyjęcie do kraju, stale rośnie.
W 2018 liczba wniosków o azyl polityczny wyniosła 25 114. Z tego grona 4908 uchodźców otrzymało w Szwecji mieszkanie za sprawą nowego prawa: byli to nieletni mieszkańcy Afganistanu, którzy podjęli w Skandynawii naukę.
Decyzja wywołała kontrowersje, gdy 78% “niepełnoletnich” azylantów okazało się osobami dorosłymi (a 99,4% z nich było płci męskiej). Sprawę nagłośnił dziennik “Expressen”.
Program łączenia krewnych w znacznej mierze objął rodziny afgańskie (2018 przypadków) i syryjskie (8313 przypadków wśród osób dorosłych oraz 2702 dzieci urodzonych na terenie Szwecji, ale posiadających rodziców z Syrii). Erytrejczycy oraz Irakijczycy równie chętnie korzystali z projektu rządowego.
Szwecja uznawana bywa za państwo dobrobytu, ale jej system podatkowy coraz częściej spotyka się ze słowami krytyki. Wielu winą za taki stan rzeczy chce obarczyć między innymi kryzys migracyjny.
Według niektórych źródeł, utrzymanie uchodźców ma kosztować tak wiele, że podniesiona została średnia wieku emerytalnego. Imigrantom częściej niż rodowitym Szwedom doskwiera bezrobocie, a dzielnice niektórych miast nieoficjalnie “przejęte” zostały przez azylantów.