Rada miejska szwedzkiego miasta Karlshamn zaakceptowała udostępnienie Gazpromowi portu przy budowie Nord Stream 2 – donosi Associated Press. Za tą decyzją głosowało dziesięciu członków zarządu, przeciwko było czterech, a jeden powstrzymał się przed udziałem w głosowaniu.
Rząd szwedzki przed tym oświadczał, że to porozumienie może podważyć zarówno polityczne, jak też obronne interesy kraju, aczkolwiek nie ma on uprawnień do ingerowania w sprawy miasta Karlshamn. A przecież w końcu minionego roku władze szwedzkiej wyspy Gotland odmówiły oddania portu w dzierżawę spółce Nord Stream 2 AG, założonej w celu planowania, budowy i późniejszego użytkowania gazociągu.
Projekt Nord Stream 2 zakłada budowę dwóch nitek gazociągu o sumarycznej mocy 55 miliardów metrów sześciennych gazu w skali rocznej, od wybrzeża Rosji do Niemiec przez Bałtyk. Nowy rurociąg ma być zbudowany obok Nord Stream.
Zastępca dyrektora generalnego Funduszu na rzecz Narodowego Bezpieczeństwa Energetycznego Aleksiej Griwacz podkreślił, że centralne władze Szwecji od wielu lat występują przeciwko budowie przez Rosję gazociągów w Europie. Przy tym sytuacja jest zaogniana przy pomocy mediów.
„Narodową zabawą dla szwedzkich mediów są poszukiwania dawniej radzieckich, a teraz rosyjskich okrętów podwodnych, czy też sugerowanie, że jakiś przewód elektryczny będzie stosowany do uprawiania wywiadu radiowego. Jeszcze w latach 70. i 80., gdy budowano pierwsze gazociągi ze Związku Radzieckiego do Europy Zachodniej, niektóre media, podgrzewane przez czynniki polityczne, całkiem poważnie sugerowały, że gazociągi będą wykorzystywane rzekomo w celu ułatwienia ataku radzieckich czołgów. Lektura takich bajek jest, rzecz jasna, ciekawa, lecz są one nic nie warte” — powiedział Aleksiej Griwacz.
Obecnie, jego zdaniem, sytuacja w pełni może się zmienić.
„Jeśli ta decyzja zostanie podjęta, wykaże ona, że rozsądek i zimne wyrachowanie gospodarcze potrafią mimo wszystko przełamywać fobie polityczne, wyolbrzymiane sztucznie wokół tego projektu i w ogólnym zarysie wokół rosyjsko-europejskiej współpracy w dziedzinie energetyki” — zakłada ekspert.
Uważa, że wpływ na podjęcie takiej decyzji przez radę miejską miasta Karlshamn wywarły, między innymi, względy natury czysto gospodarczej:
„Szwedzcy koledzy wiedzieli o wszystkich walorach jeszcze w trakcie budowy Nord Stream 1, gdy pod pewnym pretekstem z kategorii histerii politycznej odmówili udostępnienia swych portów dla magazynowania rur i rozstrzygania innych zadań logistycznych związanych z układaniem gazociągu dnem Bałtyku. Wówczas ten biznes świetnie opanowali ich koledzy z innych krajów unijnych, między innymi z Finlandii i Niemiec. Obecnie, jak można zakładać, patrzą na tę historię i zdają sobie sprawę z tego, że jeśli również teraz zrezygnują, to nie osiągną nic, podporządkowując się żądaniom polityków i wojaków, oprócz nieotrzymanych zarobków i nowych miejsc pracy” — powiedział na zakończenie Aleksiej Griwacz.