Andrew Ewing, profesor wykładający na Uniwersytecie w Göteborgu, uznał niedawno, że Szwecja poniosła porażkę w walce z epidemią koronawirusa.
„Tak wielu ludzi zmarło na COVID-19 zupełnie niepotrzebnie. Popełniliśmy wiele błędów.”
Druga fala infekcji covidowych nie przebiega w Szwecji spokojnie. Między szóstym a dziewiętnastym października zanotowano blisko dziewięć tysięcy nowych zachorowań. Według Ewinga Szwedzka Agencja Zdrowia Publicznego nie ma odpowiednich środków, by powstrzymać epidemię lub ją złagodzić.
Ewing należy do 200-osobowego kolektywu naukowego o nazwie „Vetenskapsforum”, którego członkowie powołani zostali do walki z koronawirusem. Profesor i jego koledzy po fachu skrytykowali rząd za utrzymanie granic otwartych w czasach, gdy wirus dziesiątkował społeczeństwo. W kwietniu i maju, gdy liczba infekcji rosła na potężną skalę, Szwecja nie wprowadziła lockdownu covidowego. Zagraniczne media pisały o „szwedzkim eksperymencie” – nie do końca udanym.
W samym skandynawskim kraju strategia antycovidowa ma swoich przeciwników, ale też zwolenników. Jonas Ludvigsson, epidemiolog Instytutu Karolinska, powiedział:
„Strategia Szwecji była w pewien sposób korzystna, bo położyła nacisk na pracę własną – pracę społeczeństwa. Utrzymała też dzieci tam, gdzie ich miejsce: w szkołach. Nauka jest ważna dla środowisk lekarskich. Dzieci muszą zostać w szkołach. W czasie kryzysu gospodarczego mniej będzie pieniędzy na opiekę zdrowotną i wsparcie dla nastolatków z problemami narkotykowymi, na wsparcie dla samotnych matek.”
Szwedzka gospodarka wciąż radzi sobie lepiej niż te na innych rynkach. Jednocześnie między kwietniem a czerwcem skurczyła się o 8,6 procent. Czy to dużo – to już zależy od punktu widzenia. Brytyjska gospodarka skurczyła się o ponad 20 procent. Członkowie „Vetenskapsforum” obawiają się jednak, że po drugiej fali zachorowań sytuacja ekonomiczna w kraju może ulec dalszemu pogorszeniu.
Wirus najmocniej uderza w osoby starsze. Statystyki pokazują, że 89 proc. z 5933 zgonów covidowych w Szwecji dotyczy seniorów po 69. roku życia. „Rząd nie był w stanie wziąć pod opiekę starszyzny. Ludzi poddano segregacji”, tłumaczy Ewing. Według profesora Szwecja – znana jako państwo opiekuńcze – poniosła porażkę, bo nie była w stanie udzielić profesjonalnej pomocy medycznej tym, którzy najbardziej jej potrzebowali.
Ewing narzeka też na brak lockdownu. W Tajwanie, gdzie blokada społeczna nie została wprowadzona, na potęgę testowano przynajmniej obywateli – w ten sposób uniknięto masowych zgonów. W Szwecji rygor kwarantanny był dużo mniejszy. W całym Tajwanie z powodu COVID-19 zmarło dotąd jedynie siedem osób.
Łączna liczba ofiar w Szwecji to 5933.
Szczepień prowadzi się w Szwecji mało, choć jest na nie zapotrzebowanie. Ludvigsson podkreśla, że szczepionki nie są produkowane na miejscu, tylko sprowadzane z zagranicy, a wiele krajów wprowadziło zakaz eksportu (by zatrzymać sprzęt i środki medyczne dla siebie).
Według Nele Brusselaers (także członkini „Vetenskapsforum”) dużym problemem jest to, że lekarze nie noszą masek. Z tego powodu wielu Szwedów zwyczajnie boi się wizyt w szpitalach. „Znam lekarkę specjalizującą się w pneumonologii, która została zwolniona z pracy, bo miała na twarzy maskę ochronną”, opowiada Brusselaers w rozmowie z „Aftonbladet”.
Wszyscy lekarze w Szwecji są obecnie przepracowani, a opinia publiczna ma o nich złe zdanie. „Niektórym z nas grożono nawet śmiercią, jakby COVID-19 był naszą winą”, żali się Brusselaers.
Sondaż z września wykazał, że jedynie 63 proc. Szwedów ufa państwowemu epidemiologowi, Andersowi Tegnellowi, w kwestiach związanych z koronawirusem i walką z nim.