Adrian Johannsson został porażony podczas wspinania się na słup kolejowy w Örsnköldsvik. Spadł on w płomieniach z pięciu metrów wprost na tory, ale cudem przeżył.
„Nie rozumiem, jak to się mogło skończyć tak szczęśliwie, nikt nie rozumie. W domowych gniazdkach jest 240 wolt i ludzie giną. Lekarzy byli kompletnie zszokowani, nigdy nie widzieli niczego podobnego.
Moje przyjaciele pytali mnie: “Jesteś Supermenem, czy jak?” powiedział młody mężczyzna gazecie Sundsvalls Tidning
Według jego lekarza, 7 na 10 osób ginie w tego typy wypadkach, pozostali często mają amputowane ręce lub nogi. Johannsson wyszedł z tego tylko z kilkoma bliznami na tułowiu.
„Do był najgłupszy pomysł jaki kiedykolwiek mieliśmy. Czuję, się tak głupio z powodu tego co zrobiłem, że nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo było to niebezpieczne,” powiedział Johannsson na temat swojej decyzji o wspięciu się na słup.