W strefach „no-go”, rozsianych po Szwecji, coraz częściej rządzi bezprawie. Lokalne władze nie zawsze są w stanie wysłać do niebezpiecznych dzielnic funkcjonariuszy policji. Z tego powodu padła propozycja, by w obszarach miejskich o zwiększonym wymiarze przestępczości zaczęli pracować ochroniarze.
Söderhamn zostanie jedną z pierwszych gmin, gdzie konieczne będzie opłacenie ochroniarzy i strażników. Przeznaczone będą na to fundusze z rządowej puli. Telewizja SVT informuje, że władze Söderhamn nie dysponują obecnie policjantami, którzy mogliby patrolować niebezpieczne dzielnice.
W dzielnicach Sztokholmu, takich jak Rinkeby, Järva, Husby czy Tensta, opłacenie straży może kosztować nawet 70 milionów koron (~28 mln PLN).
„Ochroniarze będą mogli wspomóc pracę policji, może za ich sprawą ograniczony zostanie handel narkotykami w dzielnicy Järva. W ten sposób spadłaby też liczba notowanych strzelanin”, prognozuje Erik Slottner, członek partii Chrześcijańskich Demokratów.
Sztokholmski imam Hussein Farah Warsame obawia się, że zatrudnienie straży nie rozwiąże problemów, jakie panują w obszarach „no-go”. Wierzy, że konieczne jest inwestowanie w miejscowe szkoły i uczenie dzieci, które w przyszłości mogą sięgnąć po broń, o konsekwencjach ich czynów.
Järva nie jest patrolowana przez policję. Zamiast opłacić funkcjonariuszy, którzy pilnowaliby porządku w tej dzielnicy, pieniądze przeznaczono na inne cele – np. naprawę oświetlenia.
W 2017 r. żadna firma ochroniarska nie chciała podjąć współpracy z władzami Husby w obawie o bezpieczeństwo pracowników.
Szwedzki rząd przeznaczył w sumie 2,2 miliarda koron na zwalczanie „segregacji” społecznej oraz wsparcie stref „no-go” i innych obszarów podatnych na działalność przestępczą.