Gwizdy, dzwonienie, brzęczenie w uszach – to nie tylko problem dorosłych. Coraz więcej duńskich dzieci i nastolatków cierpi na szumy uszne. Choroba, która dotychczas kojarzyła się z wiekiem i przemęczeniem, dziś dotyka już nawet pięciolatków. Eksperci biją na alarm: winny jest nadmiar hałasu i cyfrowy styl życia.
Szumy uszne u dzieci? Coraz częstsze przypadki
– Otrzymujemy zapytania nawet o bardzo małe dzieci z szumami usznymi – mówi audiolog Stine Borges z Høreådgivningen Børn & Unge w rozmowie z DR. – Takiej sytuacji wcześniej nie obserwowaliśmy.
Szumy uszne to ciągłe dzwonienie, brzęczenie lub gwizd w uszach. U dzieci objawy mogą prowadzić do:
- zaburzeń snu,
- bólów głowy,
- rozdrażnienia,
- potrzeby unikania hałasu i bodźców.
Przypadek 10-letniej Alberte z Odense
Alberte od zawsze była wrażliwa na dźwięki. Dziś – mimo młodego wieku – zmaga się z szumami usznymi. Jej mama, Lene Jensen, była zszokowana diagnozą:
– Nie przypuszczałam, że to może dotyczyć dziecka. Przecież wszyscy słuchamy muzyki tak samo – komentuje.
Lekarze wskazują, że na rozwój choroby wpływa kombinacja hałasu, stresu i nadmiernej stymulacji dźwiękowej.
Nowoczesne życie zbyt głośne dla uszu
Zdaniem prof. Dorte Hammerhøi z Uniwersytetu w Aalborg, brak ciszy w codziennym życiu może powodować poważne konsekwencje dla dziecięcego słuchu.
– Dzieci są bombardowane dźwiękami przez cały dzień. To je męczy i może prowadzić do trwałych uszkodzeń – ostrzega.
Do głównych zagrożeń eksperci zaliczają:
- ciągłe używanie słuchawek,
- głośną muzykę,
- brak odpoczynku od dźwięków,
- wszechobecny cyfrowy hałas.
Apel specjalistów: świadomość i edukacja
Eksperci wzywają rodziców, nauczycieli i opiekunów do:
- monitorowania czasu spędzanego ze słuchawkami,
- wprowadzania „stref ciszy”,
- rozmów z dziećmi o dbaniu o słuch,
- uwrażliwienia na skutki codziennego hałasu.
– Jeśli nic nie zmienimy, za kilka lat będziemy mieli pokolenie, które nie potrafi odpocząć w ciszy, a zmysł słuchu będzie osłabiony już od dzieciństwa – ostrzegają naukowcy.