Kilka miesięcy temu w Malmö podpalono świętą księgę islamu Koran, co wywołało brutalne zamieszki muzułmańskich mieszkańców miasta. Za świętokradzkim aktem stali członkowie partii Hard Line, z Rasmusem Paludanem na czele. Po manifestacji kilka osób aresztowano, ale to nie przeszkodziło w organizacji innych, podobnych prowokacji.
Teraz szwedzka prokuratura stwierdziła, że akt podpalenia Koranu, do jakiego doszło w sierpniu, nie podżegał przeciwko żadnej grupie etnicznej. Dochodzenie zostało tym samym umorzone.
„Nie jest możliwym udowodnienie, że doszło w istocie do przestępstwa. Samo spalenie Koranu nie jest nielegalne”, argumentowała dla SVT prokurator Sofia Syrén.
Media szwedzkie potępiły zdarzenia z Malmö, podobnie jak wielu polityków. Tymczasem Syrén uznała, że nie ma „podstaw prawnych do wniesienia oskarżenia”, pomimo filmów dokumentujących całą akcję.
Według prokurator osoby, które, będąc na miejscu, mogły podżegać przeciw muzułmanom, „nie są dobrze widoczne na nagraniach” i przez to nie można ich postawić przed sądem.
Kiedy, jeszcze przed feralnym zdarzeniem, Paludan wyraził chęć spalenia Koranu w Malmö, zapowiedziano, że nie zostanie wpuszczony do miasta (pomimo posiadania szwedzkiego obywatelstwa). Księgę islamu podpalili jego współpracownicy partyjni. W dzielnicy Rosengård wybuchły zamieszki z udziałem wściekłych muzułmanów. Palono m.in. samochody, a bezradnych policjantów obrzucano kamieniami.
W zamieszkach uczestniczyło blisko 300 osób. Podobne protesty organizowano w co najmniej kilku innych szwedzkich miastach.
W minionym tygodniu pięciu członków Hard Line zatrzymano i umieszczono w areszcie po tym, jak wyszło na jaw, że mieli oni zamiar spalić kopię Koranu w Molenbeek, dzielnicy Brukseli zamieszkałej w dużej mierze przez Marokańczyków. Paludana aresztowano w sąsiedniej Francji, a następnie wydalono go z kraju.