Wskaźniki zachorowań na koronawirusa są obecnie w Szwecji dwukrotnie wyższe niż w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Niemczech. W niektórych regionach szwedzkich liczby infekcji są jednymi z najgorszych w całej Europie. Czy najbliższe tygodnie okażą się tragiczne w skutkach?
Jeszcze parę tygodni sytuacja covidowa zdawała się poprawiać. Liczba ofiar koronawirusa stale w Szwecji spadała i wynosiła mniej więcej tyle, co w Danii, Finlandii i Norwegii. W listopadzie śmiertelność znów wzrosła. Pod koniec miesiąca zanotowano blisko tysiąc nowych ofiar.
Dlatego w Szwecji umiera więcej ludzi?
W Szwecji zamknięto już szkoły, ograniczono godziny, w których sprzedawać można alkohol i wprowadzono zakaz zgromadzeń publicznych powyżej ośmiu osób.
We wrześniu wydawało się, że wszystko wraca do normy. Nowych infekcji COVID-19 notowano wtedy po sto dziennie, a ofiar śmiertelnych było stosunkowo niewiele. Niestety, od tego czasu wiele się zmieniło. W zeszłym tygodniu zanotowano ponad 34 tysięcy nowych zachorowań i 1258 zgonów.
„Expressen” podaje, że jednym z najgorzej dotkniętych regionów jest Skania, w której mieści się między innymi Malmö i Helsingborg. Wskaźnik infekcji jest tu równie wysoki, jak w innych najciężej dotkniętych przez koronawirusa obszarach Europy. W czwartek liczba wszystkich zgonów, wywołanych przez COVID-19 począwszy od marca, przekroczyła 7000. Tym samym w Szwecji z powodu koronawirusa zmarło więcej osób niż w Norwegii, Finlandii i Danii razem wziętych.
Aktualnie średnia zgonów covidowych wynosi w Szwecji 69 (w porównaniu z 12 jeszcze przed miesiącem). W kwietniu dziennie notowano po około 100 zgonów.
W większości miast zamknięto teatry, sale koncertowe i biblioteki. Parę dni temu powrócono też do trybu nauczania zdalnego, zamykając szkoły ponadgimnazjalne . Ten tryb ma zostać podtrzymany do 6 stycznia. Otwarte pozostają szkoły podstawowe i żłobki.
Premier Stefan Löfven zachęca Szwedów, by traktowali czas pandemii poważnie i uznali zaistniałą sytuację za „nową normę”. W niedawnym przemówieniu nalegał, by obywatele pozostali w domach i nie uczestniczyli w spotkaniach towarzyskich – by widywali się tylko ze swoimi domownikami.
Szwedzka Królewska Akademia Nauk wzywa obywateli do noszenia masek ochronnych
Agencja Zdrowia Publicznego nie zachęca Szwedów do noszenia masek ochronnych. Jej przedstawiciele obawiają się, że taka strategia spowoduje, że ludzie zaczną używać maseczek jako „wymówki”: będą gromadzili się w miejscach publicznych, bo uznają, że z osłoniętą twarzą są bezpieczni.
Tegnell powiedział niedawno: „Badania wykazują, że ważniejsze od zakładania maski na twarz jest utrzymywanie dystansu społecznego.”