Od 1 lipca 2025 roku zaczynają obowiązywać nowe przepisy Unii Europejskiej, które zaostrzają limity emisji cząstek stałych z samochodów osobowych z silnikami benzynowymi i diesla. Regulacje mają zastosowanie zarówno do nowo zarejestrowanych pojazdów, jak i aut używanych. Celem jest ograniczenie szkodliwego wpływu transportu na zdrowie ludzi i środowisko.
Szwedzkie przepisy zbyt łagodne?
W Szwecji pojawiają się jednak głosy, że obowiązujące normy są zbyt liberalne. Organizacja FBB (Branschen för Fordonsbesiktning) alarmuje, że tylko 0,2% samochodów z silnikiem diesla nie przechodzi kontroli emisji spalin w Szwecji. Dla porównania – w Niemczech, Belgii i Holandii testów nie przechodzi nawet 9% aut.
– Dopuszczamy do ruchu samochody o ekstremalnych emisjach, które zagrażają zdrowiu i środowisku. Szwecja musi działać – ostrzega Tord Fornander, przewodniczący FBB.
FBB domaga się, aby pomiar cząstek stałych stał się obowiązkowym elementem corocznych przeglądów technicznych.
Transportstyrelsen ostrzega: możliwy zakaz jazdy dla setek tysięcy aut
Szwedzka Agencja Transportu (Transportstyrelsen) odpowiedziała na apel. Jej przedstawicielka, Petra Wermström, przyznaje, że wdrożenie ostrzejszych norm – podobnych do tych z Niemiec – mogłoby oznaczać, że ponad 100 000 samochodów z silnikiem diesla zostanie wycofanych z ruchu.
– Naprawa tych pojazdów mogłaby się wiązać z koniecznością wymiany całego silnika, co w wielu przypadkach przekracza wartość auta – wyjaśnia Wermström.
Klimatyczne zobowiązania Szwecji
Nowe przepisy wpisują się w długoterminowe cele klimatyczne Szwecji. Według planu rządu:
- Do 2030 r. emisje mają spaść o 63% w porównaniu z poziomem z 1990 roku.
- Do 2045 r. kraj ma osiągnąć zerowe emisje netto, a następnie ujemny bilans emisji.
Spełnienie tych założeń będzie wymagać zarówno inwestycji, jak i trudnych decyzji politycznych dotyczących transportu i kontroli pojazdów.
