W lutym 2017 roku Donald Trump cieszył się prezydenturą dopiero drugi miesiąc. Podczas jednego z publicznych przemówień z ust 45. prezydenta USA padły mocne słowa na temat Szwecji. Brzmiały mniej więcej tak:
„(…) Sami widzicie, co dzieje się teraz w Niemczech, a wczoraj usłyszeliście o wydarzeniach ze Szwecji. Szwecji, gdzie imigrantów przyjmuje się na potężną skalę. Szwecji, która mierzy się z problemami, jakie nigdy wcześniej nikomu się nie przyśniły.”
Wypowiedź Trumpa w najlepszym wypadku była wyrazem ignorancji, a w najgorszym – próbą manipulacji. W przededniu spotkania z prasą w Szwecji nie wydarzyło się nic istotnego, a już na pewno nie doszło do sytuacji, która odbiłaby się głośnym echem w Ameryce. Zgodnie z doniesieniami Trump obejrzał tego feralnego wieczoru program w „Fox News”, gdzie uwaga została poświęcona problemom społecznym Szwedów w kontekście masowych migracji.
To temat realny i istotny, choć słowa Donalda Trumpa uznano za przesadzone.
Wypowiedź prezydenta szybko została wyszydzona – i to nie tylko dlatego, że oparto ją na wyrwanym z kontekstu fragmencie programu telewizyjnego. Wiele osób zwróciło uwagę na zestawienia, które stale umieszczają Szwecję wysoko wśród „najszczęśliwszych” państw świata. W oczach przeciętnego Amerykanina kraj ten może uchodzić za mekkę progresywności i liberalizmu.
Europejczycy mają podzielone zdania: dla jednych Szwecja to kraj mlekiem i miodem płynący, dla innych miejsce coraz bardziej niebezpieczne. Paulina Neuding znajduje się w tej drugiej grupie. To dzielna dziennikarka o żydowskich korzeniach, która stale obnaża prawdę na temat życia w Szwecji oraz incydentów z udziałem środowisk imigranckich. Kobieta często pisze między innymi o eksplozjach czy pladze ataków granatami, którym media mainstreamowe nie poświęcają znacznej uwagi.
Coraz częściej zauważyć można tendencje do bagatelizowania wybuchów w takich miastach, jak Malmö, choć przeciętnych Szwedów niepokoją podobne zdarzenia. Nie wszystkie eksplozje są planowane – niektóre to wypadki – ale wiele z nich może być wynikiem działania umyślnego.
W poście na Twitterze Neuding zwróciła uwagę, że w ciągu zaledwie 24 godzin w Malmö doszło do trzech potężnych eksplozji. Jedno z tych zdarzeń nie mogło być nieszczęśliwym wypadkiem: uderzenie było tak silne, że zdewastowane zostały dwa budynki mieszkalne, stojące obok siebie. Nieoficjalne doniesienia mówią o wojnie gangów, dowodzonych przez cudzoziemców. W wyniku porachunków cierpią niewinni ludzie, a Neuding mówi wprost:
„Przyszedł czas, by Szwecja przyznała, że bezpieczeństwo narodowe jest poważnie zagrożone.”
Media niechętnie wspominają o incydentach takich, jak te w Malmö. Być może nie chcą mówić o problemie wprost, bo wtedy przyznałyby rację ugrupowaniom politycznym, które kłopoty zwęszyły już dawno temu. Debata nad tym, czy polityka imigrancka w Szwecji zmierza w dobrym kierunku, trwa w najlepsze.