Wśród ofiar koronawirusa w Szwecji wciąż najczęściej notowane są osoby starsze. „The Wall Street Journal” opublikował artykuł, w świetle którego okazuje się, że połowa osób zmarłych w wyniku COVID-19 zamieszkiwała w domach opieki społecznej.
Liczba zgonów w przeliczeniu na milion mieszkańców jest w Szwecji tak wysoka, że kraj znajduje się na miejscu piątym, jeśli chodzi o współczynnik umieralności z powodu COVID-19 w skali całego świata.
Szwedzka służba zdrowia otrzymała już wiele skarg od krewnych osób, które przebywają w domach seniora. W wielu przypadkach osoby starsze podejrzane o noszenie w sobie koronawirusa objęte zostały opieką paliatywną (inaczej hospicyjną). Zamiast podłączyć je do koncentratorów tlenu, podano im morfinę, co nierzadko równało się z wyrokiem śmierci.
„Ludzie się dusili, to było okropne doświadczenie dla wszystkich. Jeden pacjent zapytał mnie, co mu podaję. Akurat wstrzykiwałam morfinę. Musiałam go okłamać”, ujawniła jedna ze szwedzkich pielęgniarek, Latifa Löfvenberg. Kobieta przyznała, że wiele osób starszych zmarło „przed swoim czasem”.
W internecie pojawiła się petycja apelująca o poprawę warunków życia osób zamieszkałych w domach seniora (nosiła nazwę „Każdy ma prawo do tlenu!” – szw. „Alla har rätt till syrgas!”).
Urząd ds. Zdrowia i Opieki Społecznej (Socialstyrelsen) wydał wytyczne, według których lekarze powinni segregować pacjentów z podejrzeniem infekcji na podstawie wieku biologicznego. Chodzi o ogólną ocenę stanu danego pacjenta i jego perspektywy powrotu do zdrowia jeszcze przed podjęciem decyzji o leczeniu.
Thomas Lindén, przewodniczący Narodowej Rady Zdrowia i Opieki Społecznej w Socialstyrelsen, ujawnił, że lekarzom „doradzono”, aby trzymali się z dala od niektórych pacjentów zainfekowanych koronawirusem. Taka ostrożność miała pewne uzasadnienie: najważniejsze było odciążenie placówek medycznych, zwłaszcza szpitalnych oddziałów intensywnej terapii.
Niektórym seniorom odmówiono pomocy. „Zalecenia sprawiły, że osoby po 70. roku życia były często odstawiane z kwitkiem”, zdradza jeden z pracowników służby zdrowia. Z niektórych doniesień wynika, że oddziały intensywnej terapii są w Szwecji zapełnione tylko w 80 procentach, co oznacza, że niektóre stoją po prostu nieużywane.
Doktor Cecilia Söderberg-Nauclér ze Szpitala Uniwersyteckiego Karolinska potwierdza, że są w Szwecji puste OIOM-y:
„Nie wszystkie starsze osoby trafiły do placówek leczniczych. Niektóre otrzymują środki uspokajające, ale nie są leczone tlenem, nie mają zapewnionej opieki najbardziej podstawowej.”
Specjalista geriatrii pracujący na Uniwersytecie w Umeå, Yngve Gustafsson, powiedział, że odsetek osób starszych, podlegających tlenoterapii, jest obecnie niższy, niż był rok temu w czerwcu.
„Osobom w wieku starczym rutynowo podaje się morfinę i midazolam. Są to leki uspokajające stosowane w premedykacji, one hamują oddychanie”, zaznacza Gustafsson.
W rozmowie z serwisem „Aftonbladet” lekarz podkreśla, że w domach starca pacjentom podaje się zestaw leków: morfinę, midazolam i haloperydol. Dwa ostatnie zapobiegają mdłościom i wymiotom. Niektórzy specjaliści są zdania, że taka terapia niemal na pewno doprowadzi do śmierci. Podawanie zarówno midazolamu, jak i morfiny hamuje oddychanie.
Gustafsson został zapytany, czy takie metody „leczenia” można określić jako eutanazję (która, notabene, jest w Szwecji nielegalna):
„Użyłbym nawet mocniejszych słów. To się równa zabijaniu. Śmiertelność wynosi tu sto procent, jak krzesło elektryczne.”
Stefan Löfven przyznał już, że w Szwecji umiera „zbyt wielu” starszych ludzi, a metody działania służby zdrowia nie są do końca skuteczne.