Francja, Niemcy, Włochy i Litwa zaangażowały się w pomoc Szwecji, której mieszkańcy zmagają się z gwałtownymi pożarami lasów.
Pożary te uznano za najgorszą klęskę żywiołową, jaka spotkała Szwecję w XXI wieku. Ogień częściowo spowodowany jest przez suszę i dziesiątkuje wiele rejonów dookoła kraju.
Akcja gaśnicza obejmuje między innymi zrzuty bomb wodnych, które spuszczane są z wysokości przez śmigłowce. Francuzi wysłali Szwedom dwa samoloty przeciwpożarowe Canadair. Szwedzkie
media poinformowały o tym w czwartek.
Strażacy walczą z blisko pięćdziesięcioma pożarami, zwłaszcza na terenach zalesionych. Szwedzi borykają się z potężną falą upałów, która doskwiera im począwszy od maja – jest ona bezpośrednim powodem wybuchów ognia.
Ponieważ powoli zaczyna brakować siły roboczej i środków niezbędnych do dalszej walki, w akcję gaśniczą zaangażowały się inne kraje Unii Europejskiej. Pożary nie przyniosły jeszcze ofiar śmiertelnych, ale szwedzkie władze wolą zachować czujność – stąd prośba o pomoc.
W poprzednich dniach samoloty gaśnicze nadleciały do Szwecji z Norwegii (skąd wysłano osiem helikopterów) i z Włoszech (dwa śmigłowce specjalistyczne). Francuzi przyślą nie tylko swoje
samoloty, ale też ekipę ratunkową.
TT News Agency poinformowało, że z Niemiec przylecą trzy helikoptery przeciwpożarowe, a z Litwy – jeden dodatkowy samolot. Dużym wsparciem wykazali się też Duńczycy, wysyłając na
tereny objęte pożarem ekipę wyszkolonych strażaków. Meteorolodzy nie mają, niestety, dobrych wiadomości: okazuje się, że wysoka temperatura utrzyma
się w Szwecji długo i wkrótce sięgnie „ekstremalnych” wartości.
W mieście Uppsala odnotowano rekord: temperatura sięgnęła tam 33 stopni Celsjusza w cieniu (tak ciepło nie było w tej okolicy od 71 lat). W pozostałych częściach kraju słupki rtęci wskazują więcej niż 30 stopni – co nadal jest dla Szwecji nietypowe.
Także w sąsiedniej Norwegii doszło w ubiegłym tygodniu do leśnych pożarów: na południu kraju zapłonęło aż sto miejsc. Niektóre płomienie wywołane zostały przez uderzenie pioruna.