Sandra Signarsdotter jest kapłanką w sztokholmskim kościele Gustawa I Wazy. Jest też członkiem Rady Kościoła, najwyższego organu decyzyjnego Kościoła Szwecji i została wyróżniona dyplomem SAM przez Retorikhuset Kommunikation AB. Jej status w świecie hierarchów kościelnych jest niezaprzeczalny.
W Szwecji liczba kobiet-księży wysunęła się na prowadzenie, deklasując mężczyzn. Ten skandynawski kraj nie bez powodu uważa się za szczególnie respektujący obie płci – a nie tylko tę „silniejszą”. W lipcu statystyki mówiły o 50,1% kobiet na stanowiskach kapłańskich.
Kościół Szwecji jest w znacznej mierze protestancki i liczy sobie 5,8 mln członków. To pokaźna liczba, biorąc pod uwagę, że populacja kraju wynosi 10,3 mln. Signarsdotter, która została powołana na kapłankę, akcentuje: „Kobiety są w szwedzkim kościele i nigdzie się nie wybierają”.
„W najbliższą niedzielę nabożeństwa w kościele Gustawa I Wazy poprowadzą trzy przedstawicielki płci piękniejszej”, dodaje z dumą 37-latka.
W tej samej świątyni swoje piętno odcisnęła Anna Howard Shaw – amerykańska sufrażystka, która, po przybyciu na północ Europy, zapisała się w kartach historii jako pierwsza duchowna, której oddano głos na nabożeństwach. Udało się to wywalczyć w 1911 roku, po konferencji feministycznej w Sztokholmie.
Antje Jackelen jest pierwszym w historii prymasem Szwecji. Na to stanowisko wybrano ją sześć lat temu. To postać, która zainspirowała setki kobiet-księży, m.in. Julię Svensson, 23-letnią studentkę teologii, która już teraz prowadzi niektóre msze.
W Szwecjach mówi się czasem o „feminizacji” kościoła. Na uczelniach wyższych kierunki teologiczne zdominowane są przez dziewczęta. Wśród protestantów panuje przekonanie, że ksiądz to ekspert i znawca do spraw religii – a tym mogą zostać przedstawiciele obu płci. Inaczej sytuacja wygląda w kościele katolickim, który sprzeciwia się oddawaniu najwyższych stanowisk kobietom-duchownym. Doskonale widać to na przykładzie polskich kościołów.
Signarsdotter uważa, że rola księdza zmieniła się w ciągu ostatnich lat:
„Dziś od księży oczekuje się innych rzeczy niż kiedyś. Stawia się przed nim szczególne wymagania: chcemy, by była to osoba kompetentna, umiejąca radzić sobie w różnych sytuacjach, ale też życzliwa. Dawniej był to zawód typowo męski, obecnie ludzie otwierają się na wiele nowości, także kobiety będące biskupami.”
Maria Sjodin jest stylistką, projektującą kostiumy dla kapłanek kościelnych. Jej biznes prosperuje obecnie lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Wydaje się, że nierówności zostały puszczone w niepamięć, ale to nie do końca prawda. „Kyrkans Tidning”, tygodnik wydawany przez Kościół Szwecji, podaje, że kobiety-księża zarabiają miesięcznie o ok. 2200 koron mniej niż ich koledzy po fachu. To, w przeliczeniu, blisko 940 PLN.
Na stanowiskach najwyższych, decyzyjnych kobiety, owszem, zasiadają, ale wciąż rzadziej niż mężczyźni. Z trzynastu państwowych diecezji tylko cztery kierowane są przez kobietę.
„Nie do końca osiągnęliśmy to, o co walczymy. Wciąż jest dużo do zrobienia”, zaznacza Signarsdotter. A Svensson dodaje: „W kościele potrzebna jest reprezentacja wszystkich grup ludzi.”
Signarsdotter, która słynie z bezpośredniości, zdradziła dziennikarzom, że w kościołach szwedzkich obecny jest seksizm. „Jeden z księży powiedział mi: ‘masz niezły tyłek!’ To udowadnia, że nadal jestem postrzegana przez pryzmat ciała, nie doświadczenia kapłańskiego.”
„Mam nadzieję, że kiedyś Julia zostanie arcybiskupem. Wtedy będę mogła powiedzieć sama przed sobą: ‘cholera, odwaliłyśmy kawał dobrej roboty!’”