Rząd szwedzki stale naciska na to, by szeregi policji zasilone zostały przez funkcjonariuszy zagranicznego pochodzenia. Jednak policjanci przyznali, że trudno będzie sprostać tym celom. Ponad połowa cudzoziemców ubiegających się o pracę w charakterze stróża prawa nie zdała wstępnego egzaminu kwalifikacyjnego.
Obecnie tylko 6 proc. szwedzkich policjantów pochodzi z zagranicy. Inaczej jest z ogółem populacji, która – według statystyk – w jednej czwartej składa się z cudzoziemców.
Rząd stawia na różnorodność i zachęca, by imigranci aplikowali o pracę w policji. To samo proponuje kobietom – ich też pracuje w szeregach policji niewiele.
Komisarz policji Max Lutteman w wywiadzie dla Szwedzkiego Radia uważa, że funkcjonariusze powinni być nie tylko świetnie przygotowani do swojej pracy – muszą też wykazać „odpowiednią kompetencję językową i kulturową”. Lutterman nie szczędzi imigrantom słów pochwały. To według niego osoby szczególnie ważne i przydatne, jeśli chodzi o dochodzenia w sprawie przestępstw, które mogły być popełnione przez „przedstawicieli obcych kultur”. Współpracując ze śledczymi z tej samej kultury, policja będzie w stanie lepiej zrozumieć okoliczności i motywy.
Spośród rekrutów przyjętych na szkolenie policyjne jesienią ubiegłego roku tylko 10 proc. pochodzi z zagranicy, a 2 proc. to kobiety ze środowisk imigranckich.
Połowa imigrantów nie zdaje testu policyjnego, szczególnie słabo wypadając podczas egzaminu językowego. Jednocześnie egzaminatorzy zaznaczają, że poziom testu nie zostanie obniżony tylko po to, by więcej aplikantów mogło go zaliczyć.
W kwietniu 2017 roku padła odważna deklaracja: koalicja Czerwono-Zielonych zapewniła, że do 2024 liczba imigrantów w szeregach policji szwedzkiej zwiększy się o co najmniej 10 tysięcy. Celem miała być skuteczniejsza walka ze środowiskami gangsterskimi. Według najnowszego raportu gazety Svenska Dagbladet, „osiągnięcie” tego celu wiąże się z „trudnościami”.
Aby powstrzymać wszelkie przejawy brutalnej przestępczości (coraz częstsze eksplozje, strzelaniny, wojny gangów miejskich), policja rozpoczęła „operację Hoarfrost”. Według Rady ds. Zapobiegania Przestępstwom całkowita liczba samych wybuchów wzrosła z 162 w 2018 roku do 263 w 2019. Policja nie była jak dotąd w stanie ustalić, co spowodowało tak drastyczny wzrost.
„To zjawisko stosunkowo nowe, więc nie potrafimy określić, co przyczyniło się do wzrostu wybuchów i strzelanin. Podejrzewamy, że jest to skuteczny środek nacisku w ramach przestępczości zorganizowanej”, powiedział Stefan Hector z grupy szybkiego reagowania NOA w rozmowie z gazetą „Svenska Dagbladet”.
Jak dotąd policja była w stanie rozwiązać zaledwie kilka spraw detonacji. Na południu Szwecji doszło w ubiegłym roku do ponad 100 eksplozji, a póki co na karę więzienia skazano tylko jednego człowieka. Według policji, wybuchy są szczególnie trudne do zbadania, bo w ich toku zniszczone zostają wszelkie dowody zbrodni.