Szwedzi rzadko używają gotówki, jednak Piotr właściciel firmy budowlanej ciągle ma jej za mało. Każdego tygodnia spędza on dużo czasu biegając od jednego bankomatu do drugiego, aby używając 4 kart kredytowych wyjąć 80,000 koron (~37,000 zł). Potrzebuje on tych pieniędzy, jak mówi, aby zapłacić pracującym dla niego bez papierów imigrantom.
„Przyjechali oni tutaj tylko z jedną walizką i od pierwszego dnia muszą utrzymywać swoją rodzinę,” powiedział Piotr, który nie chciał podać swojego nazwiska, gdyż część jego gotówkowych operacji jest niezgodna z prawem. „Do czasy kiedy system wyda im zezwolenia, oni nie mieliliby żadnych pieniędzy. Ja daję im pracę, gdy nikt inny się nimi nie zajmuje.”
Piotr ma ostatnio z czego wybierać. W 2015 roku do Szwecji przybyła rekordowa ilość uchodźców 163,000, razem z tysiącami zagranicznych pracowników z głównie z Europy wschodniej, których przyciąga jedna z najszybciej rozwijających się gospodarek w Europie.
Jednak podczas gdy tania siła robocza może być dobra dla Piotra, rząd i ekonomiści martwią się, że taka szara strefa zaczyna podkopywać szwedzki model ekonomiczny, w którym duże zasiłki i porządne płace są oparte na wysokiej wydajności i jednych z największych podatków na świecie.
Związki zawodowe oraz władze twierdzą, że nielegalni pracownicy zaczęli powodować obniżanie cen oraz braki w funduszach państwowych pochodzących z podatków. Firmy przestrzegające prawa przegrywają konkurencję na rynku, co tym bardziej powoduje zmniejszanie wpływów podatkowych.
Szwedzkie organy fiskalne szacują, że nieudokumentowani pracownicy kosztowali państwo co najmniej 66 miliardów koron (~31 mld zł) niezapłaconych w 2015 roku podatków. To około 4% wszystkich zbieranych pieniędzy.
Bojąc się, że nowoprzybyłe osoby nie zintegrują się ze społeczeństwem, Szwecja w tym roku przywróciła kontrole dokumentów na granicach. Liczba osób oczekujących na rozpatrzenie podania o azyl jest tak długa, że oznacza to oczekiwanie na ostateczną decyzję około 2 lat. W tym czasie dorośli otrzymują w przeliczeniu około 32 zł dziennie, na pokrycie kosztów pobytu, oprócz mieszkania.
Niektórzy z oczekujących znajdują sobie pracę, a część z tych których podania zostały ostatecznie odrzucone pracuje w szarej strefie. Agencja ds. migracji szacuje, że co roku około 10,000 uchodźców, którzy powinni opuścić Szwecję, po prostu znika z pola widzenia urzędników. Szacunki mówią, że od 30 do 50 tysięcy imigrantów bez żadnych pozwoleń pracuje w takich miejscach jak budowy, hotele, restauracje lub transport.
Politycy uważają, że Szwecja musi znaleźć lepsze metody asymilowania obcokrajowców, gdyż w innym przypadku będą rosły nierówności społeczne, które mogą doprowadzić do zamieszek, takich jakie miały miejsce w imigranckich przedmieściach Sztokholmu w 2013 roku.
Niektórzy ekonomiści oraz politycy z prawicy i centrum uważają, że rząd powinien dopuścić niższe płace dla imigrantów co pozwoliłoby większości z nich na powrót do oficjalnego systemu podatkowego.
„Widzę niebezpieczeństwo tego, że jeśli nie znajdziemy sposobu rozwiązania tego w sposób prawny, to sytuacja będzie tylko narastać,” powiedział Lars Calmfors, ekonomista i przewodniczący Szwedzkiej Rady Polityki Zatrudnienia, think-tanku założonego przez szwedzkie kręgi biznesowe.
Jednak lewicowi politycy oraz związki zawodowe uważają, że rozwiązaniem jest edukacja. W Szwecji jest około 350,000 bezrobotnych, a jednocześnie z powodu boomu ekonomicznego jest 100,000 wakatów z powodu braku ludzi z odpowiednim wykształceniem do wykonywania pracy.
Na razie rządząca koalicja Socjaldemokratów i Zielonych zamierza przyśpieszyć uznawanie zagranicznych dyplomów i stopni naukowych oraz odsyłać do domu imigrantów przebywających w Szwecji nielegalnie.
„Istnieje duże ryzyko, że więcej osób przejdzie do szarej strefy i to jest bardzo poważny problem,” powiedziała Ylva Johansson, socjaldemokratyczna minister pracy. „Dlatego ważne jest, abyśmy zwiększyli swoje wysiłki w celu odesłania tych, którzy nie mogą tutaj pozostać, najlepiej żeby wyjechali dobrowolnie, ale jeśli będzie trzeba użyjemy także siły.”
Szara strefa
Mała firma budowlana Piotra zlokalizowana na przedmieściach Sztokholmu zatrudnia 4 ekipy po 4 pracowników w każdej, którzy wykonują remonty i budują małe domki. Żaden z jego pracowników nie płaci wszystkich podatków, a część w ogóle nie ma dokumentów.
Pracownicy cały czas się zmieniają, ale ponieważ jak mówi Piotr ‘każdego tygodnia ludzie pytają się go o pracę,’ nie ma on nigdy kłopotów ze znalezieniem nowych pracowników.
„Mogę przyjąć pracę, którą klient chce wykonać ‘na czarno’, mogę też zaproponować tak niską cenę, że zawsze dostanę zlecenie. Jeśli nie wykonywałbym części transakcji ‘pod stołem’ to bym się nie utrzymał i 16 osób straciłoby pracę.”
Peter Lofgren, przewodniczący działu rozwoju w Szwedzkiej Federacji Budowlanej, do której należy ponad 3,100 firm, mówi że firmy robiące wszystko zgodnie z przepisami mają bardzo ciężko na rynku.
„To strasznie trudne konkurować z firmami, które nie płacą podatków i innych opłat. Takie firmy działają bardzo przebiegle. Pozostają małe, aby nie wzbudzać podejrzeń, ale zarabiają dużo… Szara strefa jest niesamowicie innowacyjna.”
Cześć z firm argumentuje, że tania legalna siła robocza jest ważna dla ich działania i jest najlepszym sposobem na walkę z szarą strefą. Koalicja premiera Stefana Löfvena obniżyła w zeszłym roku o połowę odliczenia podatkowe gospodarstw np. wydatków na sprzątanie, przez co ucierpiało wiele firm.
„Podejmowanie takich kroków w sytuacji jaką obecnie mamy jest wyjątkowo niefortunne,” powiedziała Maria Andersson, szefowa firmy sprzątającej, zatrudniającej ponad 2,000 osób, z których 85% urodziło się poza Szwecją.
Pracownicy
Według rządowych statystyk, tylko około 60% imigrantów po 7 latach pobytu w kraju ma oficjalną pracę. Dlatego wiele osób trafia do szarej strefy.
Czym jest ich więcej, tym bardziej spadają płace.
Związek Nieudokumentowanych Pracowników Zagranicznych pomaga nielegalnie pracującym w odzyskiwaniu należnych im od pracodawców pieniędzy oraz wspiera osoby, które doznały w takiej pracy wypadków. Dyrektor Sten-Erik Johansson powiedział, że pracujący na pełny etat robotnik zarabia obecnie 6-7 tysięcy koron miesięcznie. To jest jedna piąta średniej pensji przed opodatkowaniem, oraz zaledwie połowa tego co zarabiali nielegalni pracownicy jeszcze kilka lat temu.
„To wielki spadek,” powiedział Johansson. ”Tworzymy całą nową klasę biednych. Klasę na społecznym marginesie, bez prawa do pensji, urlopów macierzyńskich, bez prawa do czegokolwiek.”
Jednym z takich pracowników jest Mado, 28-letni nielegalny imigrant z Egiptu, który próbuje tu znaleźć dobrą pracę po rewolucji w 2011 roku.
Mado nawet nie próbował wystąpić o azyl po przyjeździe do Szwecji na wizie turystycznej w 2014 roku. W Egipcie nie było wojny, nie miał więc podstaw do twierdzenia, że jego życie jest zagrożone.
Po przybyciu do Szwecji mieszkał z trzema innymi nielegalnymi imigrantami w ciasnym mieszkaniu na imigranckich przedmieściach Sztokholmu.
Ostatecznie znalazł pracę przy dostarczaniu towarów i składaniu mebli w małym sklepie, pracował tam 7 dni w tygodniu zarabiając 9,000 koron (~4,200 zł) miesięcznie.
„To była ciężka praca,” powiedział Mado, który nie chciał podać swojego nazwiska mówiąc, że obawia się zdenerwować swoją schorowaną matkę w Egipcie. „Ale było OK, byłem szczęśliwy, że mam pracę.”
Jednak rok później Mado obciął sobie palec piłą. Jego pracodawca wyrzucił go bez żadnego odszkodowania, bez ubezpieczenia i bez możliwości zapłacenia za leczenie.
Na szczęście przyjaciele zajęli się Mado, który w 2015 roku ożenił się ze Szwedką. Obecnie ma legalną pracę w Hemfrid, w firmie sprzątającej, łącznie z 18 miesięcznym płatnym urlopem rodzicielskim i pewnością zatrudnienia tak jak większość Szwedów.
„To dobry początek,” powiedział śmiejąc się znad kawy. „Mam ubezpieczenie, płacą mi za nadgodziny i mam nawet wakacje.”