Śledztwo w sprawie wycieku gazu w Morzu Bałtyckim postępuje. Mats Ljungqvist, prokurator, powiedział w wywiadzie dla gazety Expressen, że wie, jakie materiały wybuchowe zostały użyte i jaką metodą dokonano tego, co klasyfikuje jako rażący sabotaż.
Prokurator nie powiedział, czy do podłożenia materiałów wybuchowych użyto statku czy łodzi podwodnej, ale Hans Liwång, profesor nadzwyczajny systemów obronnych na Szwedzkim Uniwersytecie Obrony, powiedział, że dotychczasowe ustalenia wskazują na użycie statku. „Nie jest to mały precyzyjny ładunek, lecz raczej większy ładunek, który został umieszczony na dnie obok rury gazowej.” – opowiada gazecie Expressen.
Statki zatapiające coś w wodzie nie przyciągają uwagi, ponieważ dzieje się tak cały czas. Można również wyłączyć transponder AIS, aby później nie było widać obecności na radarze. Nawet to zdarza się cały czas i niekoniecznie przyciąga uwagę wojska, jak twierdzi Liwång.
Wyciek gazu nastąpił w szwedzkiej strefie ekonomicznej, ale na wodach międzynarodowych. Oznacza to, że Szwedzkie Siły Zbrojne nie mogą zawracać statków, które znajdują się w tym rejonie, a nadzór jest prawdopodobnie mniejszy niż na szwedzkich wodach terytorialnych.
Wiadomo już, że na kilka dni przed wybuchem w okolicy poruszały się dwa okręty Szwedzkiej Siły Zbrojnej – z wyłączonymi transponderami. Według władz prowadzili „rozpoznanie”, ale z jakiegoś powodu chcą zachować w tajemnicy inne szczegóły, mimo że eksplozja już nastąpiła.
- Historyczny moment dla szwedzkich sił powietrznych
- Duński sąd skazał 27-latka za promowanie terroryzmu. Groźby, propaganda IS i dożywotni zakaz wjazdu
- Szwecja szykuje się na nową pandemię. Możliwe obowiązkowe maseczki i testowanie
- Lidl Dania stawia na nowoczesność. Samoobsługowe kasy rewolucjonizują zakupy
- Co trzeci młody dorosły w Finlandii zagrożony ubóstwem. Gorzej tylko w Danii