Home WiadomościDania Duńskie badanie ostatecznie rozstrzyga sprawę masek ochronnych

Duńskie badanie ostatecznie rozstrzyga sprawę masek ochronnych

Maseczki antywirusowe – czy naprawdę chronią nas przed infekcją? Odpowiedzi na to pytanie poszukali naukowcy z Danii, z profesorem Henningiem Bundgaardem na czele. Bundgaard związany jest z Kopenhaskim Szpitalem Uniwersyteckim.

Grupa duńskich naukowców podjęła się randomizowanego, kontrolowanego badania, którego celem był kliniczny test wyrobów medycznych – mianowicie masek ochronnych. Choć niektórzy eksperci głoszą teorie, wedle których maseczki nie są w stanie ochronić człowieka przed SARS-CoV-2, Duńczycy twierdzą, że jest to kłamstwo.

W badaniu oceniono, czy zachęcanie społeczeństwa, by nosiło maski ochronne ma sens oraz czy faktycznie są one skuteczne. Nie oceniono z kolei, czy osoby noszące maski są w stanie rozprzestrzeniać wirusa na innych ludzi.

Badanie wykazało, że maski antywirusowe nie zapewniają stuprocentowej ochrony swoim posiadaczom, co jednak nie oznacza, że zupełnie pozbawione są korzyści i nie mają żadnego efektu ochronnego.

Randomizowane badanie opublikowano w czasopiśmie akademickim „Annals of Internal Medicine” 18 listopada, pod tytułem „Duńskie badanie masek antywirusowych i ich ochrony przed infekcją COVID-19” (alternatywnie „DANMASK-19”). Równocześnie wydane zostały dwa artykuły uzupełniające, zapewniające szerszy kontekst tematyczny odbiorcom.

Jest to pierwsze randomizowane badanie kliniczne z grupą kontrolną poświęcone tematyce masek ochronnych i SARS-CoV-2, które zostało upublicznione. W testach wzięło udział blisko sześć tysięcy osób, które dziennie poświęcały naukowcom trzy godziny swojego czasu. Około połowa badanych otrzymała pudełko z pięćdziesięcioma maskami chirurgicznymi. Osoby te otrzymały polecenia zakładania masek na twarz za każdym razem, gdy przebywały poza domem. Druga połowa badanych nie dostała maseczek, ani żadnych zaleceń.

Badanie przeprowadzono w okresie, gdy władze Danii nie zalecały obywatelom masek ochronnych. Z tego powodu większość badanych nie nosiłaby maseczek w warunkach innych niż test. Przedstawicielom obu grup nakazano, by przestrzegali zaleceń służby zdrowia dotyczących higieny dłoni, dystansu społecznego, unikania tłumów.

Po około czterech tygodniach badań 42 osoby z grupy noszącej maski zostały zakażone koronawirusem (to 1,8 proc. całej grupy). W grupie nienoszącej masek infekcja wystąpiła u 53 osób (2,1 proc. całej grupy).

W oświadczeniu prof. Henninga Bundgaarda czytamy:

„Przebadaliśmy częstość zakażeń COVID-19 u osób osłaniających twarz na ulicy i w sklepach. Badanie dowiodło, że statystycznie nie ma większej różnicy między ryzykiem zakażenia, gdy nie nosimy maski ochronnej oraz gdy ją nosimy. Niemniej wyniki nie były jednoznaczne i nie wykazały, że maski są w stu procentach bezużyteczne.”

Epidemiolog Benjamin Cowling, pracujący na Uniwersytecie w Hongkongu, podkreśla, że należy odróżnić brak dowodów na przydatność masek oraz dowód na brak ich skuteczności (ten drugi można wykluczyć).

„Niektórzy czytelnicy zdają się wyciągać wnioski, płynące z duńskiego badania. Mają one dowodzić, że maski ochronne nie są skuteczne. Ja natomiast interpretuję to w inny sposób. Z badania wynika, że maski nie są wysoce skuteczne i nie zapewniają stuprocentowej ochrony – a to wiedzieliśmy już wcześniej”, wyjaśnia Cowling. „Nawet ochrona w granicy dwudziestu procent byłaby cenna, jeśli chcielibyśmy spowolnić transmisję wirusa.”

„Maski warto stosować nawet, jeśli dają chociaż niewielką gwarancję ochrony. To środek chroniący nas przed chorobą, która potencjalnie zagraża życiu”, dodaje Bundgaard.

Przeczytaj również