Podczas niedawnej przemowy premier Mette Frederiksen powiedziała, że w Danii mamy do czynienia z „nadreprezentacją młodzieży imigranckiej”. Liderka partii Socialdemokraterne dodała też, że co piąty mężczyzna o niezachodnim pochodzeniu urodzony pod koniec lat 90. złamał prawo, zanim ukończył dwadzieścia jeden lat.
W swojej przemowie Frederiksen wspomniała o „antyspołecznych zachowaniach”, z jakich mają słynąć młodzi imigranci w Danii. Rząd ma zapanować nad rosnącą w tym środowisku przestępczością i wandalizmem.
Duńskie Centrum Badań Nauk Społecznych (VIVE) udostępniło w ubiegłym roku raport, z którego wynika, że dzieci i młodzież z biedniejszych dzielnic miejskich częściej dopuszczają się aktów przestępczych. Osoby ze środowisk imigranckich często kuszone są przez rówieśników do udziału w rozbojach i według Mattiasa Tesfaye (ministra ds. imigracji) muszą dokonać trudnego wyboru dotyczącego swojego funkcjonowania w społeczeństwie.
W rozmowie z Danmarks Radio Tesfaye powiedział, że rząd musi podjąć zdecydowane kroki w sprawie młodocianych przestępców.
Rząd ma zamiar ułatwić eksmisję lokatorów skazanych w przeszłości za przestępstwa. Chce też wprowadzić godzinę policyjną dla osób, które dopuściły się aktów przemocy (i zostało to udokumentowane), zakaże też gromadzenia się w konkretnych miejscach – często uchodzących za problematyczne. Od osób, które mają niespłacone wobec państwa długi, konfiskowane będą przedmioty wartościowe.
Według Tesfaye’a wielu delikwentów wśród młodzieży to osoby z Bliskiego Wschodu. „Wiem, że istnieją rodowici Duńczycy, którzy działają przeciw prawu, ale statystyki nie kłamią. Wielu młodych ludzi pochodzenia bliskowschodniego ma kłopoty z prawem. To nie jest wina społeczeństwa duńskiego. Mamy problem i należy się nim zająć”, apelował polityk.
Tesfaye dynamizował młodych ludzi, zachęcając ich, aby znaleźli zatrudnienie i zeszli z przestępczej ścieżki. Zaznaczył, że drobna działalność kryminalna często jest początkiem poważnych kłopotów z prawem:
„To jest jeden krok przed działalnością gangsterską. Nie chcę słyszeć, że duński rynek pracy jest rasistowski – słyszę to od dawna, a to nie prawda. Kiedyś sam ubiegałem się o staż jako młody człowiek z niezbyt duńsko brzmiącym nazwiskiem i podołałem. Było trudno, ale wszystko jest możliwe.”
Tesfaye jest synem imigranta z Etiopii. Minister miał też wiele do wyrzucenia rodzicom młodocianych przestępców: uznał, że często sami dopuszczają się zachowań antyspołecznych.
„Wasze dzieci rujnują swoje życie. Snują się po mieście bez celu, szukają kłopotów. Ryzykują bardzo wiele: takie zachowanie może zaprowadzić je za kraty. Ruszcie się sprzed telewizorów i weźcie odpowiedzialność za swoją społeczność”, grzmiał Tesfaye.
Temat jest też bliski premier Mette Frederiksen, która na jednej z ostatnich konferencji powiedziała:
„Co piąty mężczyzna o niezachodnim pochodzeniu urodzony pod koniec lat 90. złamał prawo, zanim ukończył 21 lat. Co piąty! Może nie każdy, ale takich przypadków jest zbyt wiele. Mówimy o młodych ludziach, którzy odbierają wolność innym, kradną przyszłość dzieciom, okrutnie biją stróżów prawa. Pozostawiają po sobie bardzo długą ścieżkę niepewności, własnego strachu.”
Według Frederiksen problem istnieje od dawna. „Zmagamy się z tym od zbyt wielu lat.”
W Danii, kraju o populacji wynoszącej 5,8 mln mieszkańców, przebywa 775 tys. imigrantów i ich potomków. Odsetek osób, które nie są rodowitymi Duńczykami, stale rośnie, m.in. ze względu na wysoki współczynnik dzietności w środowiskach imigranckich.