Doniesienia o szpiegostwie wywołują kryzys dyplomatyczny
Nowe informacje na temat szpiegostwa USA na Grenlandii wywołały burzę w duńskiej polityce. Według The Wall Street Journal, Stany Zjednoczone mają w planach intensyfikację działań wywiadowczych na tym arktycznym terytorium.
Rewelacje te zaniepokoiły władze Danii, a minister spraw zagranicznych Lars Løkke Rasmussen podjął zdecydowane kroki. Wezwał ambasadora USA na spotkanie, co – jak podkreślają eksperci – zdarza się wyjątkowo rzadko.
Dania zaniepokojona postawą sojusznika z NATO
Rasmussen w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że informacje opublikowane przez WSJ są niepokojące. Mimo że źródła pozostają anonimowe, brak jednoznacznego zaprzeczenia ze strony USA budzi poważne wątpliwości.
– Nie szpieguje się przyjaciół. Jeśli to prawda, mamy poważny problem – powiedział duński minister w drodze na rozmowy z amerykańskim dyplomatą.
PET ostrzega przed zwiększonym zagrożeniem
Duńska służba bezpieczeństwa PET również nie pozostaje obojętna. W oficjalnym oświadczeniu poinformowano, że wzrosło zagrożenie szpiegostwem na Grenlandii oraz w samej Danii.
Według PET, zainteresowanie USA tym regionem może być związane z próbą uzyskania informacji o ruchach niepodległościowych oraz postawie mieszkańców wobec planów wydobycia surowców przez amerykańskie firmy.
Eksperci: „To bardzo poważny krok”
Zdaniem komentatorów politycznych w Danii, wezwanie ambasadora USA to sygnał, że sytuacja jest wyjątkowo napięta. Ekspertka TV2 Søs Marie Serup nazwała ten ruch „drastycznym” i rzadko spotykanym w relacjach dyplomatycznych.
– To znak, że Dania odebrała działania USA jako wrogie. Nie szpieguje się sojuszników – dodała Serup.