Brytyjski szczep koronawirusa, znany jako B.1.1.7, dotarł do Danii i coraz bardziej rozprzestrzenia się po kraju. Okazuje się, że wśród osób, które w drugim tygodniu lutego otrzymały pozytywny wynik testu na obecność COVID-19, aż połowa zakażona została mutacją z Wielkiej Brytanii. Informacje przekazał minister zdrowia Magnus Heunicke podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami.
B.1.1.7 jest dużo bardziej zaraźliwy niż „zwykły” koronawirus. Choć ogólna liczba zakażeń spadła, infekcje spowodowane nową mutacją nadal się mnożą. Wskaźnik replikacji B.1.1.7, który wykazuje, ile osób może zarazić się wirusem przez jedną osobę, oszacowano na 1,25, o czym Heunicke poinformował na swoim Twitterze.
Na początku roku brytyjską mutację wykryto u zaledwie 3,7 proc. osób, u których zdiagnozowano koronawirusa. W szóstym tygodniu 2021 r. ten wskaźnik wzrósł do 45 proc.
Heunicke napisał też na Twitterze:
„Rozumiem, skąd wynika potrzeba otwarcia sklepów i innych miejsc przestrzeni publicznej. Musimy jednak postępować zgodnie z planem i luzować restrykcje stopniowo. W ten sposób możemy kontrolować epidemię.”
Do końca stycznia na koronawirusa zachorowało w Danii ponad 198 tys. ludzi. 2106 osób poniosło śmierć w wyniku infekcji. Dane przekazuje Statens Serum Institut (SSI), duński instytut zajmujący się chorobami i lekami.
Wczoraj w mediach pojawiły się doniesienia o nowym wykrytym wariancie koronawirusa, który dotarł do Europy. Wirus B.1.525 wywodzi się z Nigerii i może okazać się jeszcze odporniejszy na szczepionki.