W mieście Vetlanda 22-letni Afgańczyk dopuścił się krwawej zbrodni. W przypływie wściekłości dźgał siedem przypadkowych osób na stacji kolejowej. Dziś prawie niczego nie pamięta.
W środę imigrant zeznawał w sądzie. Twierdził, że w dniu napaści znajdował się w „złej kondycji psychicznej”. Przed sędzią opisał całe zdarzenie, do jakiego doszło na stacji kolejowej w Vetlandzie.
„Ktoś, kogo nie znałem, powiedział na głos, że Bóg nie istnieje. Ten człowiek spowodował, że wpadłem w furię”, wyjaśnił 22-latek. Następnie Afgańczyk udał się do domu, skąd wziął nóż kuchenny. Chciał wrócić na przystanek kolejowy, zadźgać ateistę, a potem odebrać sobie życie.
Sprawa potoczyła się inaczej: mężczyzna w ataku szału podźgał siedem innych przechodniów – ofiary były przypadkowe. Wśród nich nie znajdował się wcześniej spotkany ateista.
„Nie wiem, dlaczego na nich napadłem”, tłumaczy imigrant. Ponoć nie pamięta szczegółów wszystkich zdarzeń. Przed oczami ma dziś tylko dwa pierwsze dźgnięcia – trzecie widzi „jak przez mgłę”.
Afgańczyk został oskarżony o usiłowanie zabójstwa. Prokurator żąda kary dożywotniego pozbawienia wolności.
W październiku 2015 roku Afgańczyk złożył wniosek o azyl w Norwegii – niestety, został on odrzucony. Później mężczyzna przeniósł się do Szwecji i utrzymywał, że ma o 11 lat mniej niż w rzeczywistości. Udawał osobę niepełnoletnią.
Zgodnie z prawem mężczyzna nie powinien otrzymać pozwolenia na pobyt tymczasowy w Szwecji – powinien za to zostać deportowany do Norwegii, czyli pierwszego kraju, gdzie wnioskował o azyl.