Do wybrzeży szwedzkiego miasta Helsingborg – położonego na południu kraju – dotarło mini tornado. Lokalni mieszkańcy byli szczerze zaskoczeni: podobne zjawiska nigdy nie mają w ich okolicy miejsca.
Katrin Kimming mieszka w regionie Skania, nieopodal rezerwatu przyrody Grå Läge. Udało jej się uchwycić niecodzienny fenomen. Tornado dotarło do Helsingborg i okolic w miniony czwartek, około godz. 16:00.
„Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Jesteśmy przyzwyczajeni do wietrznej pogody, a ten dzień można było uznać za spokojny. Kiedy jednak wyjrzałam przez okno, zauważyłam potężny, wirujący filar. Byłam zdumiona”, wspomina swoje przeżycia Kimming podczas wywiadu.
Tornado i trąba wodna to zjawiska meteorologiczne typowe dla krajów tropikalnych. W Szwecji prawie w ogóle się ich nie notuje. W skali rocznej zdarza się, że kraj nawiedza maksymalnie dziesięć trąb powietrznych – nigdy więcej. Zawsze są to małe, niegroźne tornada.
Trąbą wodną (lub morską) określa się chmurzasty wir, który przechodzi nad poziomem wody i ją zasysa. Taka trąba może mieć średnicę około 100 metrów, podczas gdy duże tornada mają średnicę o dziesięć razy większą.
Tora Tomasdottir, meteorolog związana ze Sveriges Television, zbadała materiały zgromadzone podczas zjawiska i uznała, że trąba wodna była zaskakująco duża jak na Szwecję. „Była wręcz imponująca, pięknie rozciągała się od poziomu tafli wodnej aż do nieba.”
Tomasdottir zaznacza, że podczas zjawiska takiego, jak to czwartkowe, z nieba mogą lać się ogromne ilości deszczu – mogą one w krótkim czasie obficie zalać małe obszary miast i wsi. Z kolei towarzyszące sytuacji podmuchy wiatru mogą osiągnąć prędkość ok. 70 metrów na sekundę. To wystarczy, by na przykład zdmuchnąć płytki z dachu.
Nie tylko w Skanii doszło do podobnego zdarzenia. We wtorek tornado dotarło do Olandii – wyspy leżącej nad Bałtykiem, a wkrótce potem nawiedziło okolicę Alingsås.
Przez południe kraju przechodzi front niskiego ciśnienia. Może przynieść ulewne deszcze oraz burze z piorunami.