Wyczarterowany samolot odleciał z lotniska Landvetter w Göteborgu z 10 Afgańczykami na pokładzie. Niektórzy z nich przybyli do Szwecji jako samotni nieletni. Ich podania zostały odrzucone, gdyż albo ustalono, że w rzeczywistości są starsi niż podają albo w czasie oczekiwania na rozpatrzenie wniosku ukończyli oni 18 lat.
Siedem osób, które również miały być deportowane, zostały w kraju a ich sprawy będą dalej rozpatrywane. Odwoływanie w ostatniej chwili zaplanowanych deportacje jest zjawiskiem dość częstym, gdyż w takich sprawach często pojawiają się nowe informacje, które należy rozpatrzyć.
Na przykład osoby takie mogą zostać przyjęte przez wyższe uczelnie lub same mogą powiedzieć o jakiś sprawach, o których wcześniej z różnych powodów nie informowały władz. Szwedzka Agencja ds. Migracji oświadczyła, że jedna z osób otrzymała nowy kontrakt w pracy a w drugim przypadku deportację odwołano na prośbę międzynarodowego sądu.
Według gazety Dagens Nyheter trzy osoby z 9 deportowanych otrzymały taki nakaz z powodu popełnienia przestępstwa. Podania azylowe pozostałej 6 zostały odrzucone. Kolejna osoba, której podanie zostało odrzucone poleciała do Kabulu, ale Afganistan odmówił jej przyjęcia, więc wróciła ona do Szwecji.
Przed ośrodkiem, w którym trzymano przed deportacją odsyłane osoby zgromadziło się w czwartek wiele osób protestujących przeciwko takim działaniom.
„Pomimo wielu protestów zarówno osób prywatnych jak i organizacji takich jak Kościół Szwedzki, Czerwony Krzyż, Save the Children, Amnesty International szwedzki rząd kontynuuje deportacje młodych osób do Afganistanu – jednego z najbardziej niebezpiecznych krajów świata,” powiedziała Vian Delsoz, jedna z organizatorek protestów.
Wiele z protestujący osób jest osobiście zaangażowanych w pomoc nieletnim Afgańczykom. Jedna z protestujących Nellie Lenting, mówi o chłopcu, którego przyjęła do domu, mój ‘afgański syn’. Jednak kiedy ukończył on 18 lat nie mógł już dłużej mieszkać z jej rodziną.
„Spotkaliśmy go w lutym i pomimo początkowych kłopotów z przyjęciem go do rodziny w końcu otworzył się on przed nami i uważaliśmy go za naszego ‘syna’, powiedziała Lenting.
„Wypełniliśmy wniosek o adopcję, jednak ta procedura zajmuje dużo czasu. Miał on tutaj pracę, ale teraz nie może pracować – ten ośrodek to trochę takie więzienie.”
Lenting powiedziała, że biologiczni rodzice Mahammeda zginęli, gdy był on młody, a on sam ciężko pracował od wieku 8 lat. Dodała też, że cierpi on na syndrom zespół stresu pourazowego.
„Ale to tylko jedna tragiczna historia, a tutaj mamy ich pełno. Nikt nie zasługuje na deportację do takiego kraju jak Afganistan. Jestem tutaj nie tylko ze względu na moje osobiste kontakty, ale także dlatego, że Afganistan to jeden z najbardziej niebezpiecznych krajów na świecie, gdzie codziennie są ofiary. Czasem o tym słyszymy a czasem nie.”
Pięć osób zostało w czwartek w ośrodku dla uchodźców, gdyż władze zgodziły się na ponowne rozpatrzenie ich wniosków azylowych przed deportacją. Jednak około godziny 10 dziesięć osób znalazło się w autobusie zmierzającym na lotnisko Landvetter, skąd o 10:30 zabrał je samolot do Kabulu.
Kliknij “Następny” aby przeczytać dalszy ciąg artykułu