Coraz częściej notowane są śmiertelne wypadki podczas prób przejścia przez tory kolejowe. Osoby, które chcą skrócić w ten sposób swoją trasę, ulegają potrąceniu przez pociąg – niektóre tracą wówczas życie.
Do końca 2019 roku liczba zgonów, które spowodowane zostały na torach, może okazać się rekordowo duża – największa od dziesięciu lat.
W niedzielę doszło do tragicznego wypadku między miastami Boden oraz Murjek, na północy Szwecji. Około godziny 11:00 pociąg przewożący 40 pasażerów potrącił dwie osoby. Ofiary, które podróżowały samochodem, zmarły w wyniku uderzenia.
TV4 podaje, że do końca sierpnia zmarło w Szwecji 13 osób, które przechodziły lub przejeżdżały przez tory kolejowe w nieodpowiednim momencie.
Kilku mieszkańców Boden i najbliższej okolicy skontaktowało się z Krajowym Zarządem Dróg i Transportu (Trafikverket), by ostrzec maszynistów przed kolejnymi, potencjalnymi wypadkami. Miejscowi coraz częściej skracają sobie drogę, przechodząc przez tory.
Wiele torów, zwłaszcza w obszarach wiejskich, nie ma zainstalowanych świateł ostrzegawczych i bramek, blokujących przejście czy przejazd.
Bengt Olsson, rzecznik Trafikverket, informuje, że zarząd zrobi wszystko, by rozwiązać ten problem.
„Warto jednak pamiętać, że jest to nasza wspólna odpowiedzialność, wspólne zadanie. Nie jesteśmy w stanie stworzyć systemu, który zagwarantuje bezpieczeństwo każdemu i wszędzie, musielibyśmy zatrzymać cały ruch kolejowy”, tłumaczy Olsson, zwracając uwagę na to, że kierowcy muszą myśleć samodzielnie i nie mogą przejeżdżać przez nieoświetlone tory.
W całym 2017 roku na torach w Szwecji zginęło 13 osób, a w 2018 zmarło w ten sposób 20 ludzi.
W sumie śmierci „powiązanych” z systemem kolejowym notuje się w Szwecji więcej: średnio 85-100 w skali rocznej. Innym powodem zgonu są często wypadki przy instalacjach wysokiego napięcia (np. szynach). Duży procent stanowią też akty samobójcze.