Dziś rano kierowca ciężarówki uciekł po tym jak uderzył w taksówkę w Sztokholmie.
Zdarzenie miało miejsce w dzielnicy Södermalm na południe od centrum miasta.
„Miał miejsce wypadek drogowy a kierowca uciekł z miejsca zdarzenia,” powiedział mediom przedstawiciel sztokholmskiej policji Sven-Erik Ohlsson.
Według Ohlssona nieduża ciężarówka staranował z tyłu taksówkę, powodując nieznaczne obrażenia u jej kierowcy.
Policja natychmiast rozpoczęła działania i otoczyła kordonem duży obszar miasta. Saperzy sprawdzili ciężarówkę, ale nie znaleziono w niej niczego podejrzanego.
Są pewne wątpliwości co do dokładnego miejsca zdarzenia, ale policja informuje, że ciężarówka uderzyła w taksówkę na ulicy Götgatan, a kierowca porzucił ciężarówkę dopiero na pobliskiej ulicy Bondegatan.
Gazeta Aftonbladet podała, że ciężarówka uderzyła wcześniej w wiele samochodów zanim się zatrzymała. Według świadków taksówka po uderzeniu rozpoczęła pościg za ciężarówką.
„Wyszłam przed drzwi wraz z moim 8 letnim dzieckiem i zobaczyłem kordon policji. Kiedy odprowadziłam dziecko do szkoły drzwi zostały tam na wszelki wypadek zamknięte, żeby nikt nie mógł się tam dostać,” powiedziała mediom Jeanette mieszkająca w dzielnicy Södermalm.
Policja początkowo traktowała zdarzenie jako wypadek i ucieczkę z miejsca zdarzenia, jednak później zmieniono to i obecnie sprawa jest traktowana jako próba morderstwa. „Nie możemy wykluczyć, że było to zdarzenie spowodowane celowo,” powiedział rzecznik policji.
Gazeta Aftonbladet informuje, że ciężarówka należy do Curre Cederströma, dyrektora sklepu Tjuvgods. Powiedział on gazecie, że zostawił pojazd na parkingu w południowym Sztokholmie wczoraj wieczorem i że musiał on zostać stamtąd skradziony.
„Jestem zszokowany. To straszne,” powiedział Cederström. Zdarzenie nie ma związku z działaniami terrorystów, ale wielu mieszkańcom Sztokholmu przypomniało to zdarzenia z ataku jaki wydarzył się 7 kwietnia, gdy ciężarówka wjechała w tłum ludzi na ulicy Drottninggatan, zabijając pięć osób.
„Sądząc po uszkodzonych słupkach i śladach na jezdni musiał jechać z dużą szybkością,” powiedział mężczyzna, który nie chciał się przedstawić.
Według świadków mężczyzna nosił zieloną strój i taką czapkę. Policjanci przebywający na miejscu zdarzenia potwierdzili, że prawdopodobnie zielona czapka znaleziona na ulicy należy do kierowcy. Policjanci umieścili ja w plastikowym worku jak tylko zaczęło
padać. „Jak zaczyna padać dowody ulegają zabrudzeniu,” wyjaśnił funkcjonariusz.