W jednym z mieszkań w Sztokholmie znaleziono martwego mężczyznę, którego zwłoki nie zostały odkryte przez trzy lata. Policja próbowała skontaktować się z rodziną zmarłego – bez skutku.
Wygląda na to, że denat nie posiadał żadnych bliskich osób. Policjanci trafili na ciało w stanie dekompozycji w listopadzie ubiegłego roku. Ustalono, że mężczyzna zmarł około trzy lata wcześniej.
„Funkcjonariusze przybyli na miejsce, bo sąsiedzi nie widzieli mężczyzny od bardzo dawna i byli zaniepokojeni”, tłumaczy Viktor Adolphson, oficer z dzielnicy Södermalm. Rachunki starca były opłacane automatycznie przez co jego stanem nie zainteresował się właściciel budynku – myślał, że mężczyzna ma się dobrze. Jedyne co zwracało uwagę sąsiadów to skrzynka pocztowa w której gromadziła się coraz większa sterta listów.
Wiadomo, że zmarły przybył do Szwecji z dawnej Jugosławii w roku 1966. Policja usiłowała namierzyć jego krewnych ale dotychczasowe próby nie przyniosły żadnych rezultatów. Nie znaleziono też żadnych dokumentów mężczyzny z czasów gdy żył on jeszcze w swoim poprzednim kraju.
„Po przyjeździe do Szwecji mężczyzna oznajmił, że ma dwie siostry. Próbowaliśmy je odnaleźć. Denat pochodził z okolic Tuzli (w dzisiejszej Bośni i Hercegowinie). To tereny, które w przeszłości zostały dotknięte przez wojnę i z tego powodu nie zachowały się wszelkie tutejsze dokumentacje”, powiedział inspektor Mats Kemi.
W połowie stycznia były mieszkaniec Jugosławii zostanie pochowany na jednym ze sztokholmskich cmentarzy, za co mają odpowiadać władze gminy. Przyczyny zgonu nie zostały ujawnione.