Mężczyzna, który odgrażał się, że wysadzi w powietrze główny dworzec centralny w Malmö, zostanie deportowany z kraju. Decyzja zapadła w sądzie miejskim w środę, 6 listopada.
44-latek pochodzi z Włoch. 10 czerwca został postrzelony i zatrzymany przez policję na dworcu Malmö centralstation. Groził, że ma ze sobą materiały wybuchowe, przez co stacja została ewakuowana. Dopiero później okazało się, że w jego torbie nie znajdowała się żadna bomba.
„Żart” nie został uznany za śmieszny. W orzeczeniu trybunału sprawiedliwości stwierdzono, że słowa Włocha miały charakter groźby i wzbudziły realny strach u większości ludzi, którzy znajdowali się na dworcu. „Jego słowa wzbudziły skojarzenia z prawdziwymi zamachami bombowymi, których wcale w Szwecji nie brakuje.”
U wielu poszkodowanych stwierdzono silne reakcje lękowe, niektórzy byli przekonani, że poniosą śmierć. Sąd stwierdził, że 44-latek „w nielegalny sposób zastraszył dużą grupę przypadkowych ludzi”.
Mężczyzna wyraził skruchę i przeprosił za swój czyn. „Do momentu tego pseudozamachu wiodłem normalne życie. Mieszkałem w Szwecji od roku. Chodziłem do pracy i nie przypuszczałem, że dojdzie do czegoś takiego”, powiedział enigmatycznie.
Sędzia usłyszał, że 44-latek „właśnie zerwał z dziewczyną”, a ponadto miał gorączkę w dniu „zamachu”. Mężczyzna zapewniał, że pamięta te wydarzenia „jak przez mgłę”. Twierdził też, że był śledzony przez grupę mężczyzn, co bardzo go niepokoiło.
Badanie psychiatryczne wykazało, że w dniu incydentu 44-latek mógł cierpieć z powodu załamania nerwowego. Nie potwierdzono, żeby obecnie przejawiał jakiekolwiek głębsze problemy psychiczne.
Sędzia uznał, że mężczyzna nie musi trafiać do więzienia. Nie skazał też 44-latka na pobyt w zakładzie psychiatrycznym.
Włoch otrzymał wyrok w zawieszeniu i ma zostać deportowany do swojego kraju. Przez pięć lat nie będzie mógł przyjechać do Szwecji. Poszkodowanym ma zapłacić w sumie 100 tys. koron. To około 40 tys. złotych.