Sztokholmskie organizacje charytatywne ostrzegają, że z powodu kryzysu na rynku mieszkaniowym, który skupia się głównie na najniżej zarabiających, wzrasta liczba bezdomnych.
Według corocznego raportu Sztokholmskiej Misji Miejskiej na temat bezdomności coraz więcej ludzi w Szwecji zmuszonych jest do spania na dziko lub w tymczasowych lokalach.
Podczas gdy debata na temat braków mieszkaniowych w Szwecji zazwyczaj skupia się na młodych robotnikach przepłacających za podnajmowane mieszkania, to według raportu kryzys na znacznie większy wpływ na sytuację w Szwecji.
„Kryzys mieszkaniowy uderza najmocniej w bezdomnych. Jeśli tacy ludzie nie mogli znaleźć miejsca zamieszkania przed kryzysem to teraz jest to jeszcze trudniejsze. Znajdują się oni na jeszcze dalszych miejscach na liście oczekujących,” napisała Marika Markovits, zarządzająca Sztokholmską Misją Miejską.
„Sztokholmska Misja Miejska widzi, że kolejna grupa społeczna popada w bezdomność, a przyczyną nie jest przemoc lub choroby psychiczne tylko niskie dochody,” dodała.
W narodowym raporcie z 2011 roku oszacowano liczbę bezdomnych na 34,000, jednak organizacje pomocowe uważają, że w ostatnich latach liczba ta wzrosła.
W raportach z 240 spośród 290 szwedzkich gmin pojawia się stwierdzenie o brakach mieszkaniowych. Misja Miejska wzywa gminy i władze państwowe do wzięcia większej odpowiedzialności za tą sytuację.
„Według nas rząd oraz parlament powinny opracować i przyjąć nową narodową strategię walki z bezdomnością oraz oszacować jak wiele domów należy zbudować dla tych którzy są w gorszej sytuacji finansowej,” powiedziała Markovits.
Proponuje ona model w którym pierwszeństwo w przyznawaniu stałych miejsc zamieszkania miałyby osoby będące ofiarami przemocy oraz mające problemy psychiczne, a w następnej kolejności należy zająć się pozostałymi grupami wymagającymi pomocy.
Jednak organizacje pomocowe nie zalecają naśladowania rozwiązań z innych krajów polegających na budowaniu dużych skupisk bardzo tanich, socjalnych mieszkań.
„Sztokholmska Misja Miejska chce budowy tanich domów, ale nie w postaci całych dzielnic tylko dla ludzi o niskich dochodach. To bardzo ważne, żeby tańsze mieszkania (…) były zintegrowane z innymi dzielnicami mieszkalnymi.”