Szwecja coraz częściej mierzy się z przestępczością oraz atakami bombowymi. Czy można już mówić o zagrożeniu bezpieczeństwa narodowego?
„Expressen” donosi, że w samym tylko maju bieżącego roku zanotowano 93 przypadki zamachów z udziałem materiałów wybuchowych. Szwedzka Agencja Zapobiegania Przestępczości (Brå) podaje natomiast, że w okresie od stycznia do maja 2018 r. ataków tego typu naliczono mniej, bo 63.
Specjaliści mówią, że zamachów bombowych notuje się o połowę więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego.
W całym 2018 r. w Szwecji doszło do 162 eksplozji. Nie znamy podobnych statystyk z lat wcześniejszych, bo Brå zaczęło liczyć wybuchy jako osobną kategorię przestępczą dopiero w 2018. Jeżeli ataki bombowe będą odbywały się z tą samą, przerażającą regularnością, co dotychczas, w 2019 roku ustanowiony zostanie nowy, niechlubny „rekord”.
W ubiegłym tygodniu w Malmö – trzecim co do wielkości mieście szwedzkim – zanotowano przypadki trzech potężnych eksplozji. Doszło do nich w odstępie zaledwie dwudziestu czterech godzin. W pierwszym tygodniu czerwca podobny wypadek miał miejsce w Linköping, na południowym wschodzie kraju. Uderzenie było tak silne, że w jednym z budynków wysadzone zostały wszystkie okna, a mieszkańcy porównali to doświadczenie z uczestnictwem w wojnie.
Sven Granath, kryminolog wykładający na Uniwersytecie w Sztokholmie, sądzi, że coraz częstsze ataki mogą być spowodowane wewnętrznymi konfliktami, jakie występują między siatkami przestępczymi. Ich członkowie mają doskonale znać się na „obsłudze” materiałów wybuchowych.
Granath mówi wręcz o „konflikcie zbrojnym” między przestępcami.
„W świecie zorganizowanej przestępczości i miejskich gangów toczy się obecnie wyścig zbrojeń” – snuł swoje teorie w rozmowie z gazetą „Expressen”.
Manne Gerell, docent związany z Uniwersytetem w Malmö, zwraca uwagę, że nasilone ataki bombowe mogą być powiązane z coraz częstszymi strzelaninami. W obu przypadkach do broni mogą być dopuszczane te same osoby. Gerell sugeruje też, że organizacje przestępcze będą rekrutowały kolejnych zbrodniarzy.
„Jeszcze pięć lat temu grupy przestępcze nie korzystały z granatów i innych materiałów wybuchowych – to była dla nich jedynie alternatywa. Teraz jest inaczej. Kryminaliści chcą pokazać nam, że to już nie przelewki: że są niebezpieczni i działają brutalnie, robią, co tylko chcą. Tempo wzrostu takich zbrodni stale gna do góry, sytuacja robi się poważna”, przestrzega Gerell.