Eva Brunne – biskupka sztokholmskiej diecezji Kościoła Szwecji – publicznie obwieściła, że jest „zniesmaczona prawicowymi chrześcijanami”. Dodała też, że więcej wspólnego ma ze społecznością muzułmańską.
Duchowna wygłosiła swoje zdanie w programie publicznego nadawcy radiowego pt. „People and Faith” (pl. Ludzie i Wiara). Uznała, że na chrześcijańskie wartości ogromnie wpływają we współczesnym świecie ugrupowania prawicowe.
„Musimy się zastanowić nad tym, kim sami jesteśmy i kim się otaczamy. W gruncie rzeczy wszyscy ludzie wyznają te same wartości – chociaż wyglądamy inaczej, mówimy w różnych językach, modlimy się do różnych bogów. Jako państwo powinniśmy żyć w zgodzie i jedności, powinny przysługiwać nam te same prawa” – snuła swój monolog.
„Muszę przyznać, że więcej łączy mnie z muzułmanami – przynajmniej tymi, których poznałam osobiście – niż prawicowymi chrześcijanami”, powiedziała. Dodała przy tym, że wśród wyznawców chrześcijaństwa jest wielu ekstremistów, powołując się na średniowieczne krucjaty oraz sądy rzekomych czarownic.
„Dużo mówi się teraz o terroryzmie i nie będę przeczyła, że stoją za nim muzułmanie. Ale to tylko mały odłam tej społeczności – nie wszyscy tacy są”, broniła islamistów.
W 2015 roku Brunne opowiedziała się za muzułmanami, widząc w nich uciskaną mniejszość. Wyznaczyła w szwedzkich kościołach specjalne sektory, w których osoby te mogły się w spokoju modlić. Jednocześnie zażądała, by usunięto z danych miejsc krzyże i inne chrześcijańskie symbole. Gdy spotkała się z krytyką, odpowiedziała: „Przecież w szpitalach czy na lotniskach też są specjalnie wydzielone pomieszczenia, w których mogą modlić się osoby o różnych wyznaniach”.
Nie tylko Brunne stawia się za muzułmanami. W 2018 r. władze miasta Växjö przyznały lokalnym islamistom pozwolenie na publiczne modlitwy.
Decyzję poparł biskup Fredrik Modeus, który mówił: „Nie mogę doczekać się momentu, w którym usłyszymy jak dźwięczą dzwonnice obu kościołów – i katolickiego, i islamskiego”.